wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 38

* Włochy *
 
 -Na serio zostajesz tu już na stałe? Możesz zmienić zdanie.
Razem z Francescą spacerowała po parku jej młodsza dwunastoletnia kuzynka Martina.
-Chciałabym tam wrócić ale niestety nie mogę.
-No tak.-zamyśliła się dziewczynka-Ciocia i wujek są strasznie uparci.
-Właśnie. I nie zgodzą się abym mieszkała sama w Buenos Aires. Luca mi już wyjaśniał, że z baru długo byśmy się nie utrzymali.
-Ależ to wcale nie chodziło o bar.
-Jak to nie?-była wyraźnie zaskoczona.
Martina była nieco zmieszana. Fran dostrzegła, że młodsza nastolatka prawdopodobnie chciała powiedzieć coś czego nie powinna. Przyspieszyła kroku i zaczęła biec ale starsza brunetka prędko ją dogoniła.
-Martina! Powiesz mi o co chodzi?
-Nie mogę.
-Dlaczego?-ujęła jej dłonie w swoje.
-Tak naprawdę sama do końca nie wiem co się dzieje.
-Nie kłam i powiedz prawdę.
-To prawda.-broniła się.
-Ale zaczęłaś mówić...
-Tak, wiem.-przerwała jej-Tylko, że ja zwyczajnie raz przez przypadek usłyszałam ich rozmowę.
-Jaką rozmowę. Proszę. Muszę wiedzieć.
-To dotyczy firmy twojego ojca.
-Co ma niby wspólnego firma taty ze mną?
-Bardzo dużo. Wujek chciał aby Luca pomógł mu w jej prowadzeniu. Dawał wam mniej pieniędzy. Mówił, ze brakuje...
-Więc musieliśmy wyjechać.-dokończyła za nią.
-Przepraszam.
-Nie. Nie przepraszaj. to nie twoja wina.

Tymczasem Violetta i Angie chodziły po ulicach podziwiając kraj. Cieszyły się każdą wspólnie spędzoną chwilą i miały nadzieję, że teraz nic ani nikt ich nie rozdzieli.
-Podobno dzisiaj gdzieś wychodzimy.
-Ty z tatą? To wspaniale.
-Tata mówił, ze ty tez jesteś zaproszona?
-Ja?-zdziwiła się-Nie, nie. Na pewno maczałaś w tym palce.-pogroziła jej.
-Nawet nie wiesz co i jak.-uśmiechnęła się.
-To mi powiedz. Jestem twoja ciocią ale nie czytam ci w myślach.
-Podobno taty przyjaciółka zaprosiła nas na podwieczorek.
-Jesteś pewna w takim razie, że ja tez mam iść?
-Oczywiście. Tata mówił, że musisz. W końcu należysz do rodziny.
Angeles przytuliła ja do siebie. Nie minął nawet rok odkąd zaczęły się na nowo poznawać, a już bardzo się zżyły. Tak. To była prawda. Były rodziną.
-Francesca?-Violetta rozpoznała przyjaciółkę siedzącą nieopodal na ławce. Była smutna.
-Idź do niej.-szepnęła jej do ucha.
-Dobrze, a ty już wracaj do domu.
-Trafisz sama?
-Dam sobie radę. Nie martw się o mnie.
Pocałowała ja w czoło na pożegnanie i poszła. Dziewczyna skierowała kroki w stronę ławki.
-Francesca.
Brunetka uniosła głowę i powoli się odwróciła.
-Violetta?-wstała i mocno uściskała przyjaciółkę-Co ty tu robisz?
-Długa historia.-uśmiechnęła się-Ale najpierw ty powiedz co tu robisz i dlaczego jesteś smutna.
Usiadły i dziewczyna opowiedziała o wszystkim. Łącznie z tym co się dowiedziała niespełna dwie godziny wcześniej.
-Dlaczego nie porozmawiasz z ojcem? Poproś go o wyjaśnienia.
-I co mu powiem? I tak pewnie się z tego jakoś wykręci i wyjdzie na swoje, jak zawsze.
-To pogadaj z bratem.
-To nie ma sensu Violu.
-Pójdę z tobą.-zaoferowała.
-Nie. Nie będę cię w to wciągać.
-To idź sama. Proszę.-nie poddawała się.
-Dobra, pójdę. Ale zrobię to tylko dla ciebie.
Violetta objęła ją, a następnie się pożegnały i każda poszła we własnym kierunku.

Kiedy weszła do domu, Angie akurat przechodziła obok drzwi.
-Violetta. Dobrze, że już jesteś.
-Coś się stało?-zaniepokoiła się.
-Nie. Tylko twój tata już zaczynał snuć domysły dlaczego tak długo cię nie ma.
-To może lepiej pójdę do niego.
-Nie.-zatrzymała ją. Ja mu powiem, ze już wróciłaś. Idź się przebrać. Za moment wychodzimy.
-Dobrze.



* Francja, Paryż *

-Tylko nie mów mi, ze się zgubiliśmy!-wrzasnęła.
-Niestety.-zrobił kwaśną minę.
Już od dobrych kilkudziesięciu minut błąkali się po ulicach Paryża. Ludmiła bardzo chciała iść na zakupy, ale nie sama więc wciągnęła w to nieszczęsnego kuzyna. Tak się zapędziła w bieganiu, że stracili orientację i nie mieli pojęcia gdzie są. Blondynce każda minuta wydawała się wiecznością.
-Uspokój się! Panika nic nie pomoże!
-To wszystko twoja wina!
-Moja?-nie udawał zaskoczonego-To ty wyskoczyłaś z zakupami. Trzeba było posłuchać matki i poczekać do jutra. Przecież mówiła, że jutro pójdziemy razem.
-Przestań gadać!-warknęła.
Mieli rozładowane telefony więc nie mogli zadzwonić. Tuż obok przystanął radiowóz. Policjanci pytali ich o coś ale ci niestety nie rozumieli. Leon szybko wyjaśnił po francusku, tyle co się nauczył, że nie znają tutejszego języka lecz tylko hiszpański. Wtedy jeden z policjantów odpowiedział w ich rodzimym języku.
-Widzisz? Jednak mam szczęście.-powiedział Leon do Ludmiły jak już wrócili.
-Cicho!-syknęła-Jestem zamarznięta i głodna!
-Gdybyś była zamarznięta to nie mogłabyś mówić.-zażartował i szybko uciekł aby uniknąć dalszego wybuchu gniewu z jej strony.


* Włochy *

W końcu dojechali na miejsce. Jak tylko wysiedli z taksówki, na spotkanie wyszła im przyjaciółka Germana.
-German.-ucieszyła się na jego widok-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znów cię widzę. A to pewnie twoja rodzina.
-Tak. To Violetta, moja córka. A to Angie, szwagierka.
-Miło mi.-przywitała się najpierw z jedną, a potem z drugą-Wejdźcie do środka.
Ich dom w środku był prawie tak okazały jak dom Violetty. Uwagę dziewczyny przykuł chłopak zbiegający po schodach. Miał czarne włosy i niezwykle wyjątkowy wyraz twarzy. Przywitał się uprzejmie z dwojgiem przybyłych dorosłych, a następnie stanął tuż przed Violettą.Z tego wszystkiego zrobiła krok w tył. Powiedział coś do niej ale nie zrozumiała ani słowa. Była zmartwiona, że nie mówi on po hiszpańsku ale zaraz ją zaskoczył.
-Przetłumaczę na hiszpański, okej?
Nieznacznie skinęła głową nie będąc w stanie wykrztusić ani słowa.
-Siema. Jestem Federico ale może mówić mi Fede. A ty?
-Ja jestem Violetta.-powiedziała ku wielkiej uldze.
-Czyli w skrócie Viola?
-Tak.-odwzajemniła mu uśmiech.
Po krótkim przywitaniu wszyscy zasiedli do stołu. Panienka Castillo cieszyła się, że jej ciocia jest z nimi. Czuła się pewniej. Chociaż zauważyła, że przy Federico nie da się zbytnio myśleć o zmartwieniach czy tego typu sprawach. Zastanawiała się czy tutaj wszyscy chłopacy tacy są. Nagle przypomniał jej się brat przyjaciółka. Więc raczej nie wszyscy. Federico po prostu taki było. Miał to we krwi. Przysłuchując się rozmowie dorosłych dowiedziała się o nim co nieco. Jego matka nie urodziła się we Włoszech a w Hiszpanii tak jak jej ojciec. Jego ojciec od urodzenia mieszkał we Włoszech i tu się urodził Federico. Oczywiście od pierwszych dni życia uczyli go hiszpańskiego jak i włoskiego. Dlatego doskonale opanował oba języki. Matka chłopaka nie znała osobiście zbytnio matki Violetty. Widziały się może ze dwa lu dtrzy razy. Choć to i tak dużo. Dalej już nie słuchała. Zatopiła się we własnych myślach. Z rozmyślań wyrwał ja głos, który z początki nie wiedziała do kogo należy.
-Violetta.-powtórzył głośniej.
-Przepraszam. Co mówiłeś?-poczuła się strasznie głupio.
-Pytałem tylko czy chciałabyś przejść się na spacer.
-Tato? Mogę wyjść z Federico?
-Oczywiście. Tylko nie odchodźcie zbyt daleko.
Zabrzmiało to niemal jak przestroga, którą daje się małym dzieciom więc prędko wstała i odeszła od stołu.  Chłopak ruszył za nią. Równie szybko znaleźli się poza bramą.
-Nudziło ci się.-bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nie!-zaprzeczyła.
-Nie przejmuj się. Ja też nie miałem ochoty dłużej tam siedzieć.
-Zawsze taki jesteś?
-Jaki?-odpowiedział pytaniem.
-Taki... Wiesz... Potrafisz zmienić komuś nastrój.
-A... To. Cóż. Mama zawsze powtarza, że mam dość osobliwy charakter.
-Nie wiem co miała na myśli ale przyznaję jej rację.-uśmiechnęła się-Ciekawy z ciebie typ.
 Ostatnie słowa sprawiły, że się roześmiał. Ale krótko i niezbyt złośliwie aby nie zrozumiała tego źle. 
-Federico. Mogę cię o coś prosić?
-Tak. O co chodzi?
-Moja przyjaciółka mieszka tu we Włoszech. Wcześniej przez kilka lat mieszkała z bratem w Buenos Aires ale musieli tu przyjechać na stałe, ponieważ ich rodzice mają zdaje się problemy finansowe. Wiem, że ona kocha Studio21.
-Jak chcesz jej pomóc?
-Pomyślałam, że można by gdzieś śpiewać.  -Tylko gdzie? I jak zrobić to tak aby sporo zarobić? Poza tym ty nie znasz włoskiego.
-To nic. Ludzie przecież chyba sporo kasy dają za słuchanie obcojęzycznych piosenek.
-Trzeba to przemyśleć. Jak się nazywa ta twoja przyjaciółka?
-Francesca Cauviglia.
-Francesca Cauviglia?-powtórzył pytaniem, wyglądał na zaskoczonego.
-Znasz ją?-zapytała.

----------------------------------------------------------------------------

Jak się wszystko dalej potoczy? 
Czy Fran porozmawia z ojcem? 
Co wymyślą Viola z Fede i czy ich plan się powiedzie? 
Czy Federico zna Francescę?  

Wszystkiego dowiecie się w kolejnym rozdziale na który nie będziecie musieli już tyle czekać.

2 komentarze: