piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdiał 16

-Wyjeżdżasz?-niedowierzała-Na jak długo?
-Prawdopodobnie na zawsze.
-I mnie zostawisz? Ale tak nie można.
-Słuchaj Jade. Oboje jesteśmy dorośli. Nie musimy mieszkać blisko siebie. Przyszedłem ci powiedzieć o wyjeździe, bo jesteś moją siostrą.
-Będę za tobą tęsknić braciszku.-przytuliła się do niego.
-Coś się stało?-do salonu wszedł German niezwykle zaskoczony widokiem przytulającego się rodzeństwa.
-Nie. Po prostu...-udawała, że nie jest w stanie wydusić z siebie ani słowa.
-Wyjeżdżam i przyszłem się pożegnać.-wyjaśnił za nią brat.
-Aha. To może nie będę przeszkadzać.-prędko przeszedł obok i wszedł do swojego gabinetu.


* Studio21 *



Kilka dni później.
W jednej z sal lekcyjnych Tomas zobaczył Violettę. Przez chwilę wahał się czy wejść i z nią porozmawiać ale ostatecznie przełamał się, i wszedł do środka. Chciał ją o coś zapytać. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok.
-Cześć Violetta.
-Szukałeś mnie?-zapytała widząc jego sposób mówienia.
-Szczerze mówiąc tak.
-Mogłeś do mnie zadzwonić.
-Nie mam twojego numeru telefonu.
-Oj. Faktycznie nigdy ci go nie dałam.-zmieszała się po czym podała mu swój numer, a on zrobił to samo.
-Chyba mi nie powiesz, że jestem pierwszą osobą w studia, która ma twój numer telefonu?-uśmiechnął się.
-Nie.-zaprzeczyła przygryzając wargę-Pierwszą był dyrektor.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Po chwili jednak oboje zdali sobie sprawę, że nie po to on tu przyszedł.
-Chciałem...-zaczął-Może zgodzisz się przejść na spacer po zajęciach?
-Niestety nie.-przybrała smętną minę.
-Dlaczego?-był rozczarowany.
-Nie odbieraj tego źle Tomas.-prosiła-Chciałabym ale nie mogę. Gdybym miała ci tłumaczyć dlaczego to chyba nie starczyłoby na to czasu.
-A nie możesz wyjaśnić tego w skrócie?
-Nie żebym nie chciała spędzać z tobą czasu tylko problemem jest mój tata. Gdybym wróciła do domu później i to sama to byłby wściekły.
-A nie możesz wtedy porozmawiać z mamą?
-Nie mam mamy.-te słowa wyrzuciła z siebie tak szybko, iż omal nie zakrztusiła się źle połkniętą śliną.
-A może ja z nim pogadam?
-Nie!-prawie krzyknęła-Lepiej zostawmy to tak jak jest.
-Niech ci będzie.-wzruszył ramionami i wyszedł zdając sobie sprawę, iż chyba się zakochał ale raczej w nieodpowiedniej dziewczynie.
Violetta posmutniała. Było jej ze wszystkim źle. Przez ojca nie mogła umawiać się z chłopakami ani mieć przyjaciół z którymi mogłaby spędzać czas.  Tomas był jak na razie jedyną osobą, która dowiedziała się jaki jest jej ojciec. Nikt inny o tym nie wiedział. Nikt ze studia nigdy nie był w jej domu, ani nie miał pojęcia o tym, że Violetta aby się tu uczyć kłamie.

Następny dzień.
-Violu. Myślałam, że już poszłaś.-powiedziała Angie wchodząc do sali śpiewu.
-Nie, jeszcze nie. Muszę najpierw zadzwonić do Ramallo aby po mnie przyjechał, bo tata nie zgadza się abym chodziła sama.
-Nie rozumiem.-odparła szczerze.
-Co tu rozumieć Angie?
-Chodź. Opowiesz mi wszystko po drodze.
-O czym ty mówisz Angie?
-Odprowadzę cię.-uśmiechnęła się.

 

*Dom Castillo *

German tak jak zazwyczaj siedział z Ramallo w swoim gabinecie.
-German? Coś nie tak? Jesteś jakiś zamyślony.
-Mam zamiar oświadczyć się i ożenić z Jade.-zakomunikował z powagą.
-Co takiego?-słysząc to wytrzeszczył swoje wielkie oczy-Czy ty wiesz co robisz?
-Tak. I nie próbuj mi wmówić, iż ta decyzja jest nierozsądna.
-Jak nie chcesz to nie. Tylko żebyś nie żałował. A kiedy masz zamiar się jej oświadczyć?
-Jutro. Tylko proszę cię abyś nikomu o tym nie mówił.
-A co z Violettą?
-Powiem jej gdy już będzie po oświadczynach.
Ramallo pokręcił z niezadowoleniem głową. Uważał ten pomysł za niemal idiotyczny.


* Droga ze Studio do domu Castillo *

-Opowiesz mi wszystko?-dopytywała się Angie.
-Co mam ci opowiadać?-nie miała zwyczajnie ochoty zwierzać się tej nauczycielce ale przecież nikt inny nie potrafiłby chyba jej wysłuchać tak jak robiła to blondynka.
-O tym co cię trapi. Raczej nie byłaś zupełnie obecna na zajęciach.
-Odkąd przyleciałam tutaj z ojcem moje życie się zmieniło. I to raczej nie na lepsze. Chociaż były też dobre chwile. Poznałam ciebie, nowych przyjaciół, dostałam się do Studia. Odkryłam to co prawdopodobnie kocham. Ale przez to wszystko muszę okłamywać tatę.
-Nie musisz go przecież okłamywać.
-Właśnie, że muszę. Jak mu powiem co to za szkoła do której chodzę to nie chcę myśleć co się stanie. 
-Chyba nie masz zamiaru wiecznie kłamać?
-A mam inny wybór?
-Porozmawiać z ojcem.
-Nie Angie. Nie mogę. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
-A nie boisz się, że się dowie w inny sposób? Od kogoś innego?
-Nie ma od kogo, a Ramallo mu nie powie.
-Kim jest Ramallo?-udawała, że nie wie.
-Przyjacielem taty i jego doradcą. W domu mamy jeszcze Olgę, która jest naszą gosposią.
-A Jade?
-O nie już ci mówiłam. 


* Dom Castillo *

Angie i Violetta weszły do domu. German wyglądał na zaskoczonego, a jednocześnie na trochę niezadowolonego tym, że jego córka wróciła z kimś innym.
-To znowu pani?
-Angie pracuje w szkole do której chodzę.-wyjaśniła prędko jego córka.
-To dlatego chciałaś tam iść?
-a to ma jakieś znaczenie?
-Nie.-odparł po krótkim zastanowieniu, a następnie zwrócił się do kobiety-Chyba znowu muszę pani podziękować chociaż moja córka miała wrócić z Ramallo.
-Jak...-zaczęła ale nastolatka jej przerwała.
-To ja tato chciałam aby Angie mnie odprowadziła.
German tylko mruknął coś pod nosem i wydawało się, że nie ma zamiaru zadawać kolejnych zbędnych pytań ani robić wymówek.
-Tato? Czy Angie mogłaby przychodzić po mnie i odprowadzać mnie ze szkoły? Przecież wiesz, że Ramallo często nie ma czasu i muszę na niego czekać.
-Musiałbym się zastanowić.
-To damy ci chwilę abyś to przemyślał.-rzuciła pociągając Angie za sobą na górę.
Mężczyzna był tak zamyślony, iż nawet nie zwrócił uwagi na to, że Violetta wprowadziła nieznaną mu kobietę na górę. 
Obie weszły do pokoju. Angeles rozglądała się po pokoju. Był bardzo ładny. Na półce dostrzegła zdjęcia. Na większości z nich znajdowała się Violetta ale na jednym widniała niewątpliwie sylwetka jej siostry. Usiadły na łóżku.
-Boję się Angie.-wyszeptała nastolatka.
-Boisz się? Przecież nie masz czego.
-Wszystkiego. Tata zawsze trzymał mnie w domu. Nie pozwalał samej nigdzie chodzić. A teraz nagle wychodzę do ludzi. Nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. Zaczęłam kłamać i czuję, że nie będę mogła przestać, bo jak to zrobię to wszystko runie.
-Wszystko będzie dobrze.-wyszeptała jej do ucho i przytuliła ją.
-Jeśli tata zdecyduje się ożenić z Jade to będzie katastrofa. Ona jest okropna. Tata przestanie się mną interesować. Nie chcę aby ona zastąpiła mi mamę.
-Wierz mi, że nikt nie będzie w stanie zastąpić ci twojej mamy, bo jest ona w twoim sercu.
-Jest mi źle, że nie pamiętam swojej mamy. Nic o niej nie wiem. Kompletnie nic. Tata nigdy o niej nie mówił. Gdybym nie miała jednego jedynego jej zdjęcia to pewnie bym nie wiedziała nawet jak ona wyglądała. Tata mówił tylko, że mam nie miała rodziny. To jest jeszcze gorsze, bo przez to nie mogę uzyskać odpowiedzi na swoje pytania, a mam ich naprawdę mnóstwo.
Angie zrobiło się smutno. Miała ochotę się rozpłakać, powiedzieć siostrzenicy, że ona zna odpowiedzi na każde jej pytanie ale głos jak zawsze grzązł jej w gardle.
-Muszę już iść.-wydusiła z siebie.
-Nie możesz jeszcze zostać?-w jej oczach można było ujrzeć błysk nadziei.
-Zobaczymy się jutro.-uśmiechnąwszy się ucałowała ją w czoło i wyszła.

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 15

-Dostałam się!-wykrzyknęła uszczęśliwiona-A ty Tomas?
-Też się dostałem.-uśmiechnął się-Wygląda na to, że mi się udało.
-Nam się udało, bo mi też.-poprawiła.
Nie mogli się nacieszyć długo radością sam na sam, ponieważ podeszli do nich Camila, Francesca i Maxi, którzy właśnie skończyli zajęcia.
-Sądząc po waszych minach nawet nie musimy o nic pytać.-stwierdziła brunetka.
-Zgadza się. Nie musicie.-potwierdził.
-To może pójdziemy to uczcić?-zapytał chłopak w czapce z daszkiem.
-Chodźmy do restauracji mojego brata.
Wszyscy zgodnie przystanęli na tę opcję i poszli.


***
 
W międzyczasie Natalia przyszła do czekającej na nią Ludmiły.
-Masz dla mnie informacje?
-Jakie informacje?
-Te o które prosiłam Nati.
-A, tak tak.
-Więc? Wiesz kto z tych którzy się dostali dojdzie do naszej klasy?
-Ok. Powiem ci imiona i nazwiska tych osób.
-Przejdź wreszcie do rzeczy!-rozzłościła się.
-Violetta Castillo, Tomas Heredia, ten który jest asystentem Beto...
-Wiem, wiem. Mów dalej.
-I jeszcze Napoleon Ferro. To jakiś twój krewny?
-Krewny?-roześmiała się-Skąd ten idiotyczny pomysł?
-Ma to samo nazwisko co ty.
-Dobra.-spoważniała-To mój kuzyn. Ale nie waż mi się nikomu o tym mówić ani wymawiać przy mnie jego imienia. Czy to jasne?
-Tak. Z resztą inni i tak się dowiedzą.
-To niech się dowiedzą. Byle nie od żadnej z nas.

Kolejny dzień.
 
Do małej grupki młodzieży podszedł niski chłopak o blond włosach.
-Cześć wam. Wiecie gdzie jest sala śpiewu?
-Tak.-odparła Camila-Za moment mamy tam zajęcia.
-Jesteś nowy?-zapytała włoszka.
-Zdawał razem ze mną.-odparł za niego jej przyjaciel.
-Jestem Napoleon, kuzyn Ludmiły.-przedstawił się, a widząc ich miny szybko dodał-Ale nie martwcie się. Nie jestem taki jak ona.
Wszyscy jakby odetchnęli z ulgą. Po chwili dołączyła do nich Violetta i poszli do klasy. Po twarzy Angie przemknął przelotny uśmiech jak ujrzała wchodzącą razem z innymi siostrzenicę. Zajęcia przebiegły miło i przyjemnie. Później wszyscy oprócz nowych mieli iść do auli pokazać swój układ na ocenę.


* Dom Castillo *

Dwa dni później.

Violetta właśnie wróciła z zajęć. Jej ojciec nadal nie wiedział do jakiej szkoły tak na prawdę chodzi. Oczywiście przywiózł ja Ramallo, ponieważ german nie pozwalał córce na chodzenie samej. Postanowiła w koncu porozmawiać o tym z ojcem.
-Tata. Możemy porozmawiać.
-Oczywiście. Czemu pytasz? Coś się stało?
-Nie, nic się nie stało.-zawahała się-Chciałam cię zapytać czy mogłabym sama chodzić do szkoły i z powrotem?
-Nie Violetto.-zaprotestował-Wiesz, że się nie zgadzam.
-Ale dlaczego?
-Po prostu wolę aby Ramallo z tobą jeździł.
-Ale ja czuję się w ten sposób uwiązana. Przecież to nie jest daleko.
-Zrozum kochanie, że się o ciebie martwię i tyle. Chcę twojego dobra.
-Co mogłoby mi się stać?
Nikt z obojga nawet nie zwrócił uwagi na to, że ta rozmowa wcale się nie klei.
-Przepraszam cię córeczko ale mam dużo pracy. Kocham cię.-ucałował ją w czoło i poszedł.
Dziewczyna była wściekła. Ojciec zawsze wymigiwał się od tego typu rozmów tak samo jak od tematów związanych z rodziną.

Późne popołudnie.

-German kiedy masz zamiar wreszcie mi się oświadczyć?-zapytała nagle Jade podczas ich wspólnej rozmowy.
-Oświadczyć?-był szczerze zaskoczony.
-No tak. W końcu tak długo jesteśmy razem. Myślę, że nie ma co zwlekać i planować już ślub.
-Wiesz co Jade?
-Co?-uśmiechnęła się dość cynicznie.
-To chyba nie pora na takie rozmowy.
-Jak to nie pora? Pora jest najlepsza. Świeci słońce, na niebie nie ma ani jednej chmurki.
-Ja nie miałem na myśli pogody.
-Nie?-jej mina omal nie doprowadziła Germana do śmiechu.
-Nie. Może wróćmy do tego jutro, co? Wtedy porozmawiamy na spokojnie w moim gabinecie.
-Dobrze.-zgodziła się niechętnie-W końcu wiem, że musisz to wszystko przemyśleć.
-Cieszy mnie to, ze się zgadzamy.

Po godzinie.
Jade siedziała sobie w salonie przyglądając się swoim paznokciom. Raz się krzywiła, a za chwilę znów uśmiechała. Uznała, że czas znów wybrać się do kosmetyczki. Tę urocząc jej zdaniem chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Gdy otworzyła do domu wszedł jej brat. 
-Mati. Nigdy nie widziałam cię tak poważnego.
-No tak. Mam ci coś do powiedzenia.
-Mam się bać?-otworzyła szerzej oczy.
-Nie. Ja po prostu...
-Wyduś to z siebie.-ponagliła go.
-Wyjeżdżam. Za granicę. Na długo, bardzo długo.

------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak mówiłam tak dodaję. Co sadzicie? 
Czy German da wreszcie córce odrobinę swobody? 
Czy mężczyzna ożeni się z Jade? 
Jak Jade zareaguje na wieść o wyjeździe brata? 

Odpowiedzi na te pytania już w kolejnych rozdziałach. Tak wiec czytajcie dalej i śledźcie akcję, ponieważ teraz właśnie zaczyna się ona rozwijać. Dopiero teraz bierze początek ta niesamowita historia, której losy zmienią życie niektórych z bohaterów. I ostrzegam. Nie zawsze będzie tak kolorowo jak by się mogło wydawać.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 14

* Studio21 *

Dzień egzaminu.
Angie niemal wpadła do pustego pokoju nauczycielskiego. Musiała zaraz wyjść i iść tam gdzie  wybrani nauczyciele. Dzisiaj były egzaminy, a ona jako nauczycielka śpiewu musiała być wśród jury oceniającej. Cieszyła się, iż Violetta również zdaje gdyż to oznacza, że będzie ją częściej widywać. Wychodząc zobaczyła wchodzącą do szkoły siostrzenicę.
-Angie. Dawno cię nie widziałam.-nastolatka podeszła do niej.
-Przepraszam cię Violu. Chciałam ci pomóc i zobaczyć jak idą ci ćwiczenia ale zawsze nie miałam czasu, a gdy już go znalazłam to ciebie już nie było.
-Jesteś dla mnie taka miła.-uśmiechnęła się.
-Dobrze, że twój tata zgodził się abyś tu się uczyła.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Zrobiło jej się źle. Przecież nikt oprócz Ramallo nie wiedział o jej kłamstwie. Ale stwierdziła, że Angie nie jest kimś kto musiałby o tym wiedzieć. Bo po co? Blondynka mocno ją przytuliła. Następnie wznowiły rozmowę.
-Angie?-zawahała się-Widziałaś może Tomasa?
-Tomasa? A tak. Asystenta Beto?
-Nie wiem czyim on jest asystentem. Zresztą nie znam imion większości osób, które tutaj spotkałam.
-Zaraz wchodzi. A to oznacza, że ja muszę iść do auli zsiąść wśród oceniających.
-To ty też będziesz oceniać?-spojrzała bardziej z nadzieją niż zaskoczeniem.
-No pewnie. W końcu jestem tutaj nauczycielką muzyki.-uśmiechnęła się.

W sali tańca Francesca dawała Tomasowi ostatnie przyjacielskie wskazówki i słowa otuchy. Gdy tylko do sali weszli nauczyciele szybko się ulotniła. Brakowało jeszcze tylko jednej nauczycielki i reszta była trochę zniecierpliwiona. Mimo to kazali już się przygotować zdającym. Niedługo pojawiła się już osoba na którą czekali. Angie zajęła swoje miejsce więc mogli zacząć.


Dwie godziny później.
Violetta chodziła sobie po Studio. Strasznie się denerwowała egzaminem chociaż starała się uspokoić. W pewnym momencie podeszła do niej ta dziewczyna w blond włosach. Miała ochotę uciec od niej jak najdalej ale to by oznaczało tchórzostwo. W końcu Tomas mówił, że nie ma się nią przejmować. Musiała stawić jej czoła choć nie wiedziała jak. Całe życie spędziła pod kloszem i nie miała praktycznie kontaktu z rówieśnikami, zwłaszcza takimi wrednymi.
-Widzę, że nie posłuchałaś mojej rady i jednak tu przylazłaś.
-Bez względu na to co mówisz dostanę się tutaj i będę się tu uczyć.
-Wiesz co? Jesteś głupia i naiwna. Niestety trzeba mieć talent. Nikt nie przyzna ci punktów na ładne oczy.-zaśmiała się złośliwie.
Violetta nic nie mówiła. Nie wiedziała jak się odezwać. Brakowało jej wiary w siebie i niestety ślepo wierzyła w słowa Ludmiła mówiącej o jej braku talentu. Blondynka zadowolona z siebie postanowiła dalej ją gnębić.
-Według mnie powinnaś nie iść na to przesłuchanie. Taka jest moja rada.
-Nie potrzebuję twoich rad.
-Żal mi ciebie.-zachichotała.
-Ludmiła! Zostaw ją w spokoju!-Tomas przyszedł dziewczynie na ratunek.
-Ty bronisz tę dziewczynę?-wybuchła zaskoczona-Fakt. Sam nie jesteś nic lepszy.
-Odczep się. Okej?
-Ludmiła odchodzi!-odgarnęła do tyłu włosy i poszła.
-Mówiłem, że nie masz się nią przejmować.-zwrócił się do Violetty.
-Nie Tomas. Ona ma rację. Nie powinnam tu była w ogóle przychodzić. Nie chce stać się pośmiewiskiem.
-Co chcesz powiedzieć?
-Nie idę na przesłuchanie.
-Ale Violetta. Nie możesz rezygnować przez kogoś takiego jak Ludmiła. 
-Przykro mi. Tylko proszę abyś nie mówił Angie ani dyrektorowi.
-A co oni mają do tego?
-Zdążyłam trochę poznać i polubić nauczycielkę śpiewu.
Szatynka oddaliła się, a Tomas mimo wszystko pobiegł w kierunku auli. Musiał jak najszybciej powiadomić nauczycielkę, mimo tego, iż jego nowa koleżanka prosiła go aby tego nie robił.
-O, Tomas.-odezwała się Angie gdy dotarł na miejsce-Widziałeś może Violettę?
-Tak. Dosłownie przed chwilą. Ona postanowiła nie zdawać.
-Jak to?-nie kryła zaskoczenie-W którym kierunku poszła?
-W stronę wyjścia.
Ledwo skończył, a już jej nie było.
-Violetta!-krzyknęła za nią-Gdzie ty idziesz? Za moment wchodzisz.
-Nigdzie nie wchodzę Angie.-zatrzymała się.
-Nie możesz tak po prostu zrezygnować. Nie teraz.
-Dlaczego nie? Przecież nic się nie stanie.
-Pozwól, że cię o coś zapytam. Czy nie o tym właśnie marzyłaś? O tym aby się tu dostać. i się tu uczyć.
-Bardziej będzie mi na rękę jak stąd odejdę. Przynajmniej nie będę musiała okłamywać taty.-wymknęło jej się.
-Okłamywać taty?-podchwyciła.
Dziewczyna tylko szybko spuściła wzrok. Wcale nie chciała tego mówić ale było już za późno. Teraz żałowała. Nauczycielka zmierzyła ją wzrokiem, a Violetta miała ochotę jak najszybciej stąd uciec.
-Violetto. Czy twój ojciec wie, że się tu zapisałaś?
-Nie.-powiedziała cicho-Ale gdyby wiedział to zakazałby mi tu przychodzić. On nie pozwała mi na śpiew i taniec. Dlatego nawet nie mogłam ćwiczyć w domu.
-Violu.-po tych wyjaśnieniach złagodniała--Wrócimy może do tego innym razem, a teraz musisz iść do auli.
-Ale ja nie chcę? Co będzie jak pójdzie mi źle?
-Przecież nic się nie stanie.-uspokajała ją-Jak się dostaniesz to będziesz się cieszyć, a jak nie to trudno.
-Ale ja się boję.
-Nie masz czego.-uśmiechnęła się i ujęła jej dłonie w swoje-Wyobraź sobie, że nikogo nie ma tam oprócz ciebie, a jak tego nie potrafisz to pomyśl, że to zabawa. Robisz to dla siebie, nie dla innych.
-Ale mam jeszcze prośbę.
-Proś o co chcesz.
-Nie powiesz o niczym mojemu tacie?
-Nie. Masz moje słowo.
Przyrzekły sobie na paluszek. Violetta uśmiechnęła się. Od razu zrobiło jej się lżej. Angie czuła się szczęśliwa, ze przekonała siostrzenicę. Mimo, iż słowa które wypowiedziała nie należały do niej. To samo powiedziała kiedyś Maria do małej Angele przed jej pierwszym występem teatralnym. Teraz już z uśmiechami na twarzach poszły tam gdzie odbywały się przesłuchania.

Następny dzień.

Dzisiaj miały być wyniki, lista osób, które się dostały. Wszyscy mieli nadzieję znaleźć się na tej liście. Wśród tych osób byli też Violetta i Tomas. W końcu przybył dyrektor i wywiesił kartę na tablicy. Wszyscy natychmiast podeszli szukać swoich nazwisk. Violetta i Tomas poczekali, aż wszyscy się rozejdą i również podeszli. Z napięciem wlepiali wzrok w listę wiedząc, że czeka ich zawód albo radość.


--------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba? Myślicie, że nasi bohaterowie znajdą swoje nazwiska na liście czy też nie? 
Rozdział chciałam dodać już wczoraj ale mi nie wyszło. Następny pojawi się raczej dopiero w środę, bo jutro wyjeżdżam, a we wtorek też nie dal rady napisać przed ani po wyjeździe. Proszę o wasze opinie w komentarzach. To mnie mobilizuje i wiem co powinnam dopracować.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 13

Voletta nie wiedziała jak się zachować. Nie znała tego nauczyciela. Spojrzała błagalnie na nową koleżankę, a ta widząc jej wzrok prędko zaczęła się tłumaczyć.
-To moja wina. Ja...
-Nie panią pytałem.-przerwał jej po czym ponownie zwrócił się do nieznajomej-Więc jak?
-Ja.. Dyrektor pozwolił mi tutaj ćwiczyć i...
-No ta. Mogłem się domyślić, że Pablo za tym stoi. Ale proszę tu nie przychodzić dopóki z nim nie porozmawiam. Czy to jasne?
Kiwnęła nieznacznie głową i uciekła z sali. Francesca wyszła zaraz za nią. Zobaczyła jak Viola stoi i patrzy na jakiegoś chłopaka. Zobaczyła Tomasa więc prędko ją zagadnęła.
-Podoba ci się?
-Co?-oprzytomniała.
-Nie co tylko kto. Pytam czy Tomas ci się podoba.
-Nie.-zaprzeczyła.
-Nie kłam. Przecież widzę, że tak.
-Nawet jeśli to czemu o to pytasz? To twój chłopak.
-Nie. To mój przyjaciel.
-Muszę już iść.-powiedziała Violetta i udała się w stronę wyjścia.
W pewnej chwili ni stąd ni zowąd obok zjawiła się dziewczyna o blond włosach.
-Ty znowu tutaj?-na jej twarzy pojawił się niemiły grymas.
 -Niech zgadnę. To ty powiedziałaś temu nauczycielowi o mnie.
-Jak możesz mnie o to oskarżać.-otworzyła usta i położyła dłoń na piersi-Nawet jeśli to nie masz dowodów.
-Właśnie się przyznałaś.
-Słuchaj panno mądralińska. Zapisując się na egzamin dopiero teraz nie masz najmniejszych szans aby się to dostać. Dobrze ci radzę. Lepiej zrezygnuj. Oszczędzisz sobie wstydu i łez.
Nastolatka wyraźnie przestraszona wzięła te słowa bardzo do siebie i uciekła. Tomas, który usłyszał tę rozmowę pobiegł za nią.
-Violetta zaczekaj!-wołał.
Odwróciła się do niego i spojrzała teraz innym wzrokiem niż przedtem.
-Nie przejmuj się Ludmiłą. Ona już taka jest. Uwielbia dokuczać innym. 
-A ty skąd to wiesz?-zapytała podejrzliwie.
-Przyjaciółka, która się tutaj uczy mi to powiedziała.
-Uspokoiłeś mnie trochę. Dziękuję.-uśmiechnęła się tym razem nieco sztucznie i poszła.

 

* Dom Castillo *

Popołudnie
.
Ramallo wszedł do kuchni i dostrzegł, że Olga jest jakaś dziwna. Cały czas krzątała się po kuchni coś robiąc i się nie odzywała jak to robiła zazwyczaj. 
-Czy coś się stało?-zapytał.
-Nie. A co niby miało by się stać?-przerwała robotę.
-No, nie wiem. Jest dzisiaj pani jakaś inna.
-Jaka znowu inna. Zwyczajnie nie mogę uwierzyć w to co przez przypadek usłyszała.
-Co pani słyszała Olgo? Proszę mi mi powiedzieć.
-Nie Ramallo, bo jeszcze będę tego żałować.
-Dobrze. Jeśli nie chce pani mówić to nie.
-Dobra. Proszę posłuchać.-ściszyła nieco głos-Słyszałam jak panna Jade mówiła swojemu bratu, że nie kocha pana Germana.
-Cooo?-złapał się za policzki i zrobił bardzo zdziwioną minę.
-Mówiłam, że nie powinnam tego wygadywać.
-Ale to bardzo dobrze, iż pani mi powiedziała. Trzeba koniecznie powiedzieć o tym Germanowi.
-Po co? Jeśli Jade go nie kocha to w końcu sama mu to powie i będzie po kłopocie.
-Więc uważa pani Olgo, że nie powinniśmy się wtrącać?
-Tak. Tak będzie najlepiej.
-W porządku. Niech tak będzie.-wzruszył ramionami.

Wieczór.
-Violetta, nie idziesz na kolację?-zapytał German wchodząc do pokoju córki.
-Zaraz zejdę.
-To dobrze.-zamyślił się-A jak ci się podoba w szkole?
-Jest super.Nie mam powodów do narzekań.
-Bardzo mnie to cieszy.-usiadł obok niej na łóżku-Wiesz kochanie. Ja zawsze pragnąłem abyś była szczęśliwa i widzę, że w końcu to się spełniło.
-Nie zupełnie ci wierzę.-pomyślała.
-Bardzo cię kocham.-przytulił ja.
-Też cię kocham tato.-odparła szczerze.
 Po chwili German wstał i wyszedł. Dziewczyna posiedziała jeszcze dłuższą chwilę sama. Czuła, że rani ojca. Zawsze była wobec niego szczera, a teraz to się zmieniło. Tak nagle i prawdopodobnie za sprawą powrotu do Argentyny i poznaniu Studio. Nie mogła jutro tam iść gdyż wiedziała, iż nie jest tam mile widziana. Choć niezupełnie. Spotkała tam przecież Leona, Tomasa, Camilę i Francescę. Nawet jeśliby chociaż pomyślała o rezygnacji ze Studia to miała jeszcze dla kogo nie podejmować takiej decyzji. Poza tym sam dyrektor zezwolił jej na ćwiczenia przed egzaminem właśnie tam. Właśnie tego dnia zaczęła się zastanawiać dlaczego śpiewanie sprawia jej taką radość, a napisanie piosenki poszło jej z łatwości i to w tak krótkim czasie. Siedziała jeszcze przez moment po czym zeszła na dół.

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 12

* Dom Castillo *

Przedpołudnie.
Violetta schodziła na dół. Dzisiaj miała kolejny dzień iść do Studio aby móc ćwiczyć do egzaminu. Bez tego pewnie by nie zdała, a w domu nie mogła robić prób ze względu na ojca, który zakazywał jej tańczyć i śpiewać.
-Gdzie się wybierasz Violu?-zapytała ja Jade wstając z kanapy.
-Do szkoły oczywiście.
-Twój tata o tym wie?
-Co to za pytanie? Wyraził zgodę abym uczyła się poza domem. Nie wiedziałaś?
-Nie no. Oczywiście, że wiedziałam.-uśmiechnęła się cynicznie-Idź już, bo jeszcze się spóźnisz.
Nastolatka przeszła obok niej przewracając oczami. Gdy prawie już mijała gabinet, German zawołał ja do siebie.
-O co chodzi tato? Trochę się spieszę.
-Właściwie o nic tylko cieszy mnie to, że jesteś tata szczęśliwa. Kidy wrócisz to opowiesz mi jak było, dobrze?
 
Przytaknęła. Po chwili przyszedł Ramallo i razem z nim wyszła z domu.

 

 
* Studio21 *

Violetta wysiadła z auta, którym przywiózł ją Ramallo i dalej szła sama. Wiedziała, że tata byłby zły gdyby wiedział, że szła sama nawet ten maleńki kawałek. Przed szkołą spotkała Leona.
-Hej Violetta. Cieszę się, że znowu cię widzę.
-Mnie ciebie też...-nie dokończyła, wyglądało to tak jakby chciała powiedzieć jego imię ale przecież go nie znała.
-Oh, przepraszam. Nie przedstawiłem się wtedy. Jestem Leon Verdas.
-Miło mi.-uśmiechnęła się-Ja już nie muszę się przedstawiać.
-Wiesz. Jeśli się przedstawisz po raz drugi to nic się nie stanie.
-Chyba muszę już iść.
-Zobaczymy się jeszcze?
-Jeśli zdam egzamin wstępny to tak.
-Na pewno zdasz.-posłał jej ciepły uśmiech i się rozeszli.
Dziewczyna weszła do środka. Tam spotkała Tomasa.
-Violetta.-podszedł do niej-Co u ciebie?
-W porządku. Przyszłam trochę poćwiczyć.
-Tutaj? Nie ćwiczysz w domu?
-To dość skomplikowane. Nie chcę o tym rozmawiać.
-Okej. Nie będę więcej pytał. To na razie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i poczuła jak rumienią jej policzki. Nawet nie dostrzegła, że całą tę scenę widziały dwie dziewczyny. Jak tylko Tomas odszedł przybliżyły się i ją zaczepiły.
-Hej. Jestem Francesca, a to Camila. Ty jak masz na imię.
-Violetta.
-Jesteś nowa?-dopytywała brunetka.
-Nie. Dopiero pójdę na egzamin.
-Masz już piosenkę?-tym razem zapytała szatynka.
-Tak ale chyba wymaga ona kilku poprawek.
-Może nam ją zaśpiewasz?
-Nie.-wzbraniała się-Wolę ją wpierw dopracować.
-Chodź z nami do sali muzycznej.-jak powiedziała Cami tak poszły.
-To jak? Śpiewasz?-zapytała Fran.
-Przecież powiedziałam, że nie.-szepnęła.
-Weź przestań. Nie masz już dużo czasu.-włoszka nie dawała za wygraną.
-Łatwiej jest zaśpiewać piosenkę przed komisją jeśli wcześniej ktoś inny ją oceni.-dodała druga.
-Niech wam będzie.-westchnęła.
Chwyciła mikrofon i zaczęła śpiewać. Z początku jej głos był dość cichy i nieśmiały ale w trakcie nabrała pewności siebie.
 
Ahora sabes que
yo no entiendo lo que pasa
sin embargo sé
nunca hay tiempo, para nada

Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me cansaron
ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Nada puede pasar,
voy a soltar
todo lo que siento,
todo, todo
Nada puede pasar
voy a soltar,
todo lo que tengo,
nada me detendrá

Ahora ya no sé
lo que siento va cambiando
Y si el miedo que
abro puertas, voy girando

Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas, me casaron
Ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar…
en mi mundo
siendo lo que soy

Y no voy a parar (No quiero parar)
ni un segundo (No voy a parar…)
mi destino es hoy (No, no, no)

Y vuelvo a despertar (No voy a parar)
en mi mundo (No quiero parar…)
siendo lo que soy (No, no, no quiero parar…)

Y no voy a parar (No, no, no quiero parar)
ni un segundo (No voy a parar…)
mi destino es hoy (No…!)

Nada puede pasar,
voy a soltar
todo lo que siento,
todo, todo
Nada puede pasar
voy a soltar,
todo lo que tengo,
nada me detendrá


-Jest świetna.-zachwyciła się Cami.
-Widzisz? A mówiłaś, że jest zła. Według mnie nie ma sensu abyś cokolwiek poprawiała.
-Jeśli już to tylko barwę głosu.
Potem wpadły na pomysł aby pomóc jej w tańcu. Tak więc udały się do sali tanecznej. Pokazywały jej układy, a ona musiała je powtórzyć. Po kilkunastu minutach niestety Camila musiała iść i Fran z Violettą zostały same.
-Bez urazy Violu ale taniec idzie ci gorzej.-stwierdziła Fran.
-Wiem. Nie musisz mi tego mówić.
-Ale nie przejmuj się. Doćwiczysz to i będzie rewelacyjnie.
-Naprawdę tak uważasz?
-Tak. Masz moje słowo.
-Wiesz co Francesca? Wiedziałam, ze idąc do tej szkoły będę szczęśliwa ale nawet nie wyobrażałam sobie, że aż tak. I to jeszcze zanim się dostałam.
-Ja też ci coś powiem. Wspaniale mi się z tobą rozmawia.
Niestety tę cudowną chwilę zniszczył Gregorio, który wszedł do klasy.
-Co tutaj się wyprawia?-zapytał po czym jego wzrok stanął na Violetcie-Kim pani jest? Bo na pewno nie uczennicą tego Studia.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 11

* Studio 21 *

Kiedy Pablo wszedł do pokoju nauczycielskiego zastał w nim swoją przyjaciółkę, Angie. Wyglądała na zamyśloną. Nawet nie zauważyła, że ktoś wszedł. Wpatrywała się w martwy punkt.
-Angie.-pomachał jej ręką przed twarzą.
Nie reagowała. Mężczyzna wyraźnie się zaniepokoił. Widać było, iż myślami jest ona gdzieś daleko. Nie podobało mu się to jej zachowanie. Była taka odkąd zobaczyła Violettę. Wtedy miał chęć iść do Germana i kazać mu wyjechać z córką. Pragnął odzyskać Angie. Aby się nie kłócili, a ona nie myślała wciąż tylko o Violetcie. Jego nastawienie do całej sytuacji zmieniło się po pojawieniu się siostrzenicy jego przyjaciółki w gabinecie dyrektora.
-Angie!-powiedział już głośniej.
Kobieta nieco się zlękła i spojrzała na niego ze strachem. Jednakże widząc, że to on wyraz jej twarzy diamentalnie się zmienił.
-Nie mów, że myślałaś o Violettcie.
-Tak.-szepnęła-Myślałam o niej i nie mogę przestać.
Wstała i chciała wyjść ale ten złapał ją za ramię.
-Ostatnio widzę, że jesteś smutna.-odgarnął kosmyk jej włosów do tyłu-Kocham cię i nie chcę abyś cierpiała.
-W życiu wylałam już dość łez więc teraz raczej nic mnie nie złamie.
Kiwnął głową choć jej słowa nie były zgodne z prawdą. Wiedział o tym. Oboje byli tego świadomi.

Tymczasem.
Francesca siedziała na ławce przed szkołą i przyglądała się całej rozmowie Ludmiły z pewną dziewczyną. Chciała do nich podbiec i obronić nieznajomą, cokolwiek mówiła Ludmiła ale dziewczyna już poszła. Camila widząc koleżankę się do niej przysiadła, a wraz z nią Maxi.
-Coś się stało Fran?-zapytała widząc minę przyjaciółki.
-Nie. Tylko przed chwilą widziałam jak Ludmiła rozmawia z pewną dziewczyną i zrobiło mi się jej szkoda.
-Kogo? Ludmiły?-wytrzeszczył oczy.
-Nie Maxi. Nie Ludmiły tylko tej dziewczyny.
-Jak widać Ludmiła próbuje zniszczyć każdego.-stwierdziła Cami.
Do Włoszki zadzwonił telefon. Odebrała, a po krótkiej rozmowie szybko wyjaśniła przyjaciołom z kim rozmawiała aby nie pomyśleli sobie przypadkiem czegoś głupiego.
-To Luka. Chce abym przyszła mu pomóc w barze. Ponoć jest sporo klientów.
-To chodźmy wszyscy.-zaproponowała szatynka.
-Ja nie mogę. Mam coś do zrobienia.-wymigał się chłopak i uciekł.
Dziewczyny tylko zaśmiały się cicho, wstały i poszły.

 
*Dom Castillo *

Jade właśnie schodziła nadzwyczaj ostrożnie po schodach gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. W takim razie zmuszona była przyspieszyć kroku gdyż nikt inny nie miał raczej zamiaru otworzyć albo zwyczajnie nikogo nie było. Otwierając drzwi wyraz jej twarzy ani odrobinę się nie zmienił. W drzwiach stał jej brat.
-Matias?-nie mogła uwierzyć-Co ty tutaj robisz?
-Jak to co? Chyba mam prawo cię odwiedzać. W końcu jesteś moją siostrą.-wszedł do środka.
-Nie spodziewałam się ciebie.-odparła głosem małej dziewczynki.
-Dobra, dobra.-wymamrotał-Jak ci idzie z Germanem? Macie już ustaloną datę ślubu?
-Ślubu? Po co nam ślub?
-Jak to po co? Nie chcesz się z nim żenić?
-Oczywiście, że chcę. Znaczy. Czekaj. Przecież i bez tego możemy być razem?
-Ale ślub sprawi, że nic was nie rozłączy. Jeśli ludzie się kochają to muszą się żenić.
-Ale ja go nie kocham Mati.
-Nie?-otworzył szeroko usta ze zdziwienia.
-Co ty taki zaskoczony?
-To dlaczego z nim jesteś?
-Jak dlaczego? Dla pieniędzy. Sam tak mówiłeś.
-Ciszej.-syknął.
-Oj. Nie martw się.-machnęła ręką-Jesteśmy sami.
-Jesteś pewna?
-Tak, tak. Oczywiście, że tak.
-To dobrze.-westchnął-I słuchaj. Spraw aby German jak najszybciej wziął z tobą ślub. W przeciwnym razie z forsy będą nici.
-Aj. Nic się nie martw.-wyszczerzyła swoje białe zęby.
Matias jeszcze mruknął coś pod nosem i wyszedł. Oboje nie mieli pojęcia, że całą rozmowę podsłuchała Olga, której nie słyszeli jak wróciła z zakupów.




----------------------------------------------------------------------------------------------

Muszę chyba coś wyjaśnić. Od piątku mnie nie było i nie miałam jak wcześniej dodać. Teraz ten rozdział jest krótki, bo idzie burza i muszę wyłączyć komputer. Pozdrawiam. ;>

wtorek, 13 sierpnia 2013

Versatile Blog

Tak więc zostałam nonimowana do Versatile Blog. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego. 


Oto zasady:  
- podziękować za nominację osobie, dzięki której został włączony do gry
- pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Awards
- ujawnić 7 faktów dotyczącej własnej osoby  
- nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują
- poinformować o fakcie nominowania autorów  blogów

Siedem faktów o mnie: 
1. Prowadzę pamiętnik jakoś od szóstej klasy szkoły podstawowej. 
2. Od zawsze wymyślam różne historie i piszę opowiadania, które od niedawna publikuję w internecie. Piszę też książkę. 
3. Uwielbiam książki. Głównie fantasy i przygodowe. W bibliotece mogłabym siedzieć godzinami. 
4. Nie mam żadnego starszego rodzeństwa ani kuzynostwa, tylko młodsze. 
5. Lubię być oryginalna i najczęściej uwielbiam to za czym nie są inni. 
6. Nauczyłam się pływać mając dopiero 15 lat. 
7.  Panicznie boję się igieł lekarskich. 

Blogi, które nonimuję: 
http://angiesaramego.blogspot.com/
http://germangie.blogspot.com/
http://angie-and-her-life.blogspot.com/ 
http://angie-my-diary.blogspot.com/
http://violettapl.blogspot.com/
http://oczamivioletty.blogspot.com/
http://pamietnik-violetty.blogspot.com/


Przepraszam, że jest tylko 7 blogów ale nie dam rady podać ich więcej. 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 10

* Studio21 *

Violetta i Ramallo stanęli przed upragnioną szkołą nastolatki. Dziewczyna była tu już po raz trzeci, a jej oczy wręcz świeciły radości. Na ustach natomiast zagościł uśmiech. W obu rękach ściskała formularz. W torebce natomiast znajdował się jej pamiętnik z którym prawie nigdy się nie rozstawała.
-Zdaje się, że twoja radość jest nie do opisania.-odezwał się przyjaciel jej ojca.
-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. Samo to, iż tu jestem wprawia mnie w zachwyt.
-Mogę się jedynie domyślać. To co? Wchodzimy czy będziemy tu stać?
Przekroczyli próg szkoły. Nagle podszedł do nich pewien chłopak w blond włosach.
-Dzień dobry panu.-przywitał się.
-Leon witaj. Nie wiedziałem, że się tu uczysz.-nagle zorientował się, że chłopak spogląda na nastolatkę-To jest Violetta, córka Germana.
-Skąd go znasz Ramallo?
-Moi rodzice prowadzą z twoim ojcem interesy.-wyjaśnił za niego młodzieniec.
-Dobrze. Koniec gadania. Może pokażesz Violetcie szkołę?
-Jasne.-zgodził się-Chodź. Oprowadzę cię.
-Nie trzeba.-zaprzeczyła-Wystarczy jak wskażesz mi gabinet dyrektora.
-Jak chcesz.-wzruszył ramionami.
Podprowadził ja do drzwi po czym weszła ona do środka.
-Dzień dobry. Można wejść?-zapytała niepewnie.
-Jasne. Śmiało.
-Nazywam się Violetta i chciałabym zdawać do Studia. Wypełniłam formularz.
Dyrektor odebrał od niej papiery i przejrzał to co było na niej napisane.
-Masz 16 lat, tak?
-Tak. Niedawno miałam urodziny.
-Może zadam trochę dziwne pytanie. Dlaczego nie zapisałaś się na egzaminy już w zeszłym roku? 
-Ponieważ.-zawahała się-Wtedy mieszkałam w Madrycie. Nie miałam nawet pojęcia o Studio21. Jeśli przez to, że postanowiłam zdawać dopiero teraz to...
-Nie, nie. Spokojnie.-przerwał jej-Zaczekaj. Ja nic takiego nie mówię. Tylko zapytałem. I mimo, iż do egzaminu zostało już tylko kilka dni to przyjmę twoje zgłoszenie.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się nieśmiało.
-Tylko wiesz co? Martwię się czy zdążysz się przygotować.
-Cóż.-wzruszyła ramionami-Praktycznie to nawet nie mam gdzie. Jak tata zobaczy, że tańczę lub śpiewam to się wścieknie.
-Chwila. Czy ty chcesz powiedzieć mi, że twój tata nie wie, że masz zamiar się tu uczyć.
Nic nie powiedziała tylko spoglądała niespokojnym wzrokiem. Nie chciała aby tak to wszystko wyglądało.
-Dobrze.-mówił dalej-Zostawmy już ten temat. Nie mam wcale najmniejszego zamiaru roztrząsać twoich prywatnych spraw. Przyjdź tu jutro. Okej?
-Nie rozumiem. Po co?
-Jak się zjawisz to się dowiesz.-uśmiechnął się do niej miło.
Nastolatka podziękowała i wyszła. Natychmiast powędrowała do czekającego na nią przed szkołą Ramallo.
W trakcie przerwy Ludmiła, która widziała Leona z nieznajomą natychmiast podeszła do kolegi.
-Leon.-przymilała się-Co to była za dziewczyna.
-Musisz wtykać nos w nie swoje sprawy? Co cię to obchodzi?
-Jesteś strasznie niemiły.-wyglądała jakby się miała rozpłakać-Od kiedy jesteś taki?
-Dobrze wiesz, że od zawsze.-rzucił i poszedł.

Rano
Violetta szybkim krokiem weszła do Studia. Natychmiast ujrzał ja dyrektor Studia i do niej podszedł. Od razu zaproponował zabrać ja do sali muzycznej. Poszła oczywiście bez żadnych protestów. W klasie spotkała nauczyciela, któremu gdy weszli wypadły z rąk wszystkie kartki. Zaczął je w pośpiechu zbierać.
-Beto!-zwrócił się do niego Pablo-Mam do ciebie prośbę.
-A, tak? Już chwileczkę. Zaczekaj.-kończył już wszystko zbierać-Dobrze. Możesz mówić.
-Tak więc. To jest Violetta. Zapisała się na egzamin. Niestety w domu nie ma ona możliwości całkowitego przygotowania się. Czy mógłbyś pozwolić jej tu grać? I trochę sprawdzić jej możliwości?
-Czemu nie? Nie ma problemu? Kiedy mamy zacząć?
-Teraz. Dzięki.-po tych słowach wyszedł.
-To nie ma na co czekać.-zwrócił się do dziewczyny-Zapraszam cie tutaj.
Wskazał jej miejsce przed keybordem. Zrobiła co kazał.
-Najpierw kilka spraw, które musisz bardzo, a to bardzo pamiętać. Po pierwsze musisz wiedzieć co chcesz grać. Po drugie musisz wczuć się w muzykę. Po trzecie złapać melodię. Po czwarte...-zaczął się zastanawiać.
-Po czwarte co?-dopytywała.
-Nie pamiętam.-machnął ręką.
Trochę grała pod jego czujnym okiem i dawał jej wskazówki. Następnie po jakiś 20 minutach wyszedł każąc samej trochę poćwiczyć. W tym czasie gdy była sama do sali wszedł pewien brunet. Wyglądał na zaskoczonego czyjąś obecnością tutaj.
-Ty nie powinnaś być na lekcjach?-zapytał.
-Nie. Nie chodzę tutaj do szkoły. Dopiero wczoraj złożyłam papiery.
-Przepraszam. To tak jak ja.
-Też idziesz na egzamin?-podeszła do niego.
-Oczywiście. Tak w ogóle to chyba zapomniałem się przedstawić. Jestem Tomas.
-Violetta.-uśmiechnęła się.
Podali sobie ręce na powitanie po czym usiedli na krzesłach.
-Skoro nie chodzisz tu do szkoły to co tu robisz?
-Ćwiczę.-rzekła-Dyrektor mi pozwolił. A ty?
-Ja tu pracuję. Muszę jakoś zarabiać.
-Ale przecież tu się płaci za chodzenie do szkoły. To co zarobisz jako asystent chyba ci nie wystarczy na zapłatę.
-Dostanę stypendium.
-To co innego.
-Co zaśpiewasz na egzaminie?
-Jeszcze nie wiem. Nie myślałam o tym.
-To się pospiesz. Masz niewiele czasu. Jeśli chcesz to zaśpiewam ci co ja przygotowałem.
Violetta kiwnęła głową na potwierdzenie, że bardzo chce posłuchać. Tomas sięgnął po gitarę, zaczął grać i śpiewać.
Si no hay nada que decir,
Ni nada de que hablar
No te falta explicarte...
Si guardas todos los secretos de mi vida
Y de mis sueños, si lo sabes...

Eres la única canción
Que siempre escribiré
Siguiendo mis latidos...
Cada palabra, cada nota que me das
Me hace sentir que estoy contigo.

Es conexión entre tú y yo,
En cada verso de esta canción
Tu voz y la mía...
En cada acorde en cada rima.
Es conexión entre tú y yo,
En cada verso de esta canción...
Es tan distinto junto a ti
Soy lo que soy si estas aquí.

Si no hay nada que decir,
Ni nada de que hablar,
Te regalo el silencio.
Y escucho todo lo que sientes,
Lo que pasa por tu mente ya lo sabes...

Eres la única canción
Que siempre escribiré
Siguiendo mis latidos...
Cada palabra, cada nota que me das
Me hace sentir que estoy contigo.

Es conexión entre tú y yo,
En cada verso de esta canción
Tu voz y la mía...
En cada acorde en cada rima.
Es conexión entre tú y yo,
En cada verso de esta canción...
Es tan distinto junto a ti
Soy lo que soy si estas aquí...

Es tan distinto junto a ti
Soy lo que soy si estas aquí.  




-I jak? Podoba się?-zapytał gdy skończył.
-Jest wspaniała.-odparła zachwycona. 

Trochę później.
Violetta wyszła ze Studia. Nagle usłyszała jak prawdopodobnie ją woła pewna blondwłosa dziewczyna.
-Hej ty!-krzyknęła i szybko podbiegła do Violi-Czy ty przypadkiem nie zdajesz do Studia?
-Tak. Masz z tym problem?
-Patrzcie jaka mądralińska!-krzyknęła w stronę innych.
-O co ci chodzi? Nawet się nie znamy.
-I widzisz? Właśnie w tym jest problem. Gdybyś mnie znała to wiedziałabyś, ze nie należy ze mną zadzierać.
-Przepraszam.-mruknęła niemal bezgłośnie i uciekła.
-Jeszcze z tobą nie skończyłam!-zawołała za nią.

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 9

* Dom Castillo *
 
 9 kwiecień 2013r.

Angie była tutaj. Ona jest kochana, cudowna. Chciałabym aby częściej mnie odwiedzała. Miałam zamiar poprosić ją o jej numer telefonu albo adres zamieszkania ale bałam się jak zareaguje. Czuję jakbym ją znała od zawsze.
 
Odkładając pamiętnik Violetta dostrzegła leżącą na podłodze obok łóżka kartkę. Podniosła ją. Okazało się, że to formularz zgłoszeniowy do Studia, który zostawiła Angie. Słysząc pukanie do drzwi prędko schowała go do szuflady szafki.
-Proszę!-zawołała.
-Hej córeczko.-przywitał się wchodząc do pokoju.
-Coś się stało tato?
-Nie, nic. Tylko Olga mówiła, że była tu jakaś kobieta i rozmawiała z tobą. 

-Tak.-wzruszyła ramionami-Angie tu była. Wiesz. Ta, która mnie wtedy odprowadziła.
-Po co przyszła?
-Eee. Nic ważnego. Znalazła coś co myślała, ze należy do mnie ale okazało się , że jednak nie.
-Skąd ona wiedziała gdzie mieszkasz? Powiedziałaś jej?
-Yyy. Tak.-skłamała.
-Dobrze.-mruknął i wyszedł.
Violetta źle się czuła z tym, że okłamała ojca. Ale nic lepszego nie przyszło jej do głowy. Nie miała wyboru. Właściwie sama dopiero teraz po tym jak zapytał o to ją ojciec zaczęła się zastanawiać skąd nauczycielka śpiewu znała jej adres. 

Ranek.
Było już po śniadaniu. German i Ramallo siedzieli w gabinecie pana domu.
-Ramallo? Znalazłeś już jakąś szkołę dla Violetty? 

-Tak. Oczywiście. Znalazłem nawet kilka. Ale jeszcze trochę poszukam. Być może jakaś dobra mi umknęła.
-W porządku. Tylko pamiętaj. Nie ma to być żadna szkoła muzyczna.
-Ależ German. Szkołę muzyczną też muszę znaleźć. Przecież się zgodziłeś podobna aby Vio9letta uczyła się gry na fortepianie.
-Co do nauki na instrumencie to masz jedynie znaleźć jakiegoś nauczyciela. Jeśli uczy w szkole muzycznej to okej. Chcę wtedy aby chodziła do niego tylko na te prywatne zajęcia.
-Niech ci będzie. Masz jeszcze jakieś zastrzeżenia?
-Raczej nie.-nagle coś sobie przypomniał-Jednak jest coś. Nie może to być Studio21. Od tej szkoły moja córka ma się trzymać z daleka.
Krótko potem Ramallo poszedł do pokoju Violetty. Dziewczyna westchnęła z ulgą, że to nie ojciec. Nie miała ochoty z nim rozmawiać.
-Już się bałam, że to tata.-westchnęła.
-To tylko ja. Coś się stało, że nie chcesz rozmawiać z ojcem?
-Tata mnie nie chce słuchać.
-Rozumiem. Mam dla ciebie wiadomość.
-Dobrą czy złą.
-Zależy jak to uznasz.-odparł-Znalazłem kilka szkół i masz wybrać, która ci najbardziej odpowiada.
-Ja już wiem gdzie chcę się uczyć.
-Jak to? Przecież nawet ci jeszcze nie powiedziałem jakie to szkoły.
-Nie musisz.-zrobiła krótką pauzę-Chcę uczęszczać do Studio21. Wypełniłam już nawet papiery.
Podała mu uzupełniony formularz. Był niezwykle zaskoczony.
-Ależ Violetta. Twój ojciec nie zgodzi się abyś właśnie tam pobierała naukę.
-To niech chociaż zgodzi się abym tak uczyła się gry na fortepianie.
-Na to niestety też się nie zgodzi.
-Skąd wiesz? Dlaczego nie miałby się zgodzić? Powiedz mi Ramallo. Wiem, że wszyscy tutaj coś przede mną ukrywacie. Czy to ma związek z mamą?
-Hmm.-westchnął po czym zmienił temat-Czemu chcesz się tam właśnie uczyć? 

-Ale nie powiesz tacie?
-Nie. Masz moje słowo. 
-Tam pracuje Angie.
-I tylko dlatego?
-Nie.-zawahała się-Kiedy tam byłam i śpiewałam po raz pierwszy czułam się szczęśliwa. Czułam, że naprawdę żyję.
-Violetta. Ja chcę dla ciebie dobrze. Musisz jednak wiedzieć, że twój tata za nic świecie nie wyrazi zgody na twoją naukę w Studio.
-To mu nie powiemy.-powiedziała nagle zadowolona ze swojego pomysłu.
-Violetta. Czy ty masz zamiar kłamać?
-Tak.-była bardzo pewna siebie-Nie mam innego wyboru. Wchodzisz w to?
-Obym tego nie żałował.-pokręcił głową-Tylko musimy znaleźć szkołę, którą podam twojemu ojcu.
-Zabierzmy się wtedy do tego od razu, a potem zabierzesz mnie do Studia.



------------------------------------------------------------------------------------------------

Tym razem macie taki króciutki rozdział ale obiecuję, że następny będzie już dłuższy.  
Myślę, że za jakieś kilka rozdział akcja nabierze tempa, a nie taka monotonna i ciągle z tymi samymi bohaterami co teraz.

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 8

-Dużo nad tym myślałem i postanowiłem, że mógłbym pozwolić ci chodzić na zajęcia do prywatnej szkoły.
-Mówisz serio?-jej oczy aż się powiększyły ze zdziwienia.
-Tak. Ramallo znajdzie ci odpowiednią szkołę. Oczywiście będzie to z tobą konsultował i ostateczna decyzja będzie należeć do ciebie.
-Będę mogła się uczyć muzyki?-zapytała choć i tak wiedziała, iż to pytanie nie ma sensu.
-Nie córeczko. Żadnej muzyki. Miałem na myśli normalne lekcje.
-Oczywiście.-wyjąkała od nie chcenia-A nie mogę przynajmniej uczyć się historii muzyki lub gry na jakimś instrumencie?
Mężczyzna wyglądał jakby się głęboko zastanawiał i wreszcie się odezwał:
-Dobrze. Jak już tak bardzo chcesz to mogę pozwolić ci uczyć się gry na fortepianie. 
-Dziękuję.-uśmiechnęła się nieco fałszywie i wyszła.


 
* Park *

Angie właśnie wracała do siebie z domu Germana. Żałowała tego, iż nie powiedziała Violi kim jest dla niej. Ale przecież co by było jak German by się dowiedział? Pewnie wywiózłby córkę, a do tego nie mogła dopuścić. Ale przecież pragnęła znajdować się blisko siostrzenicy. Jedynym wyjściem było zatrudnić się jako guwernantka. Miała wolną drogę skoro poprzednia odeszła. Ale, właśnie, było jedno ale. Nie zamierzała odejść z pracy w Studio21. Praca jako nauczycielki śpiewu była dla niej wszystkim.
-Angie!
Z naprzeciwka podbiegł do niej jej przyjaciel.
-Pablo! Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?
-Tak po prostu pomyślałem, że poszłaś może do swojej siostrzenicy.
-Zgadłeś. Chociaż nie wiem jak.
-Chociaż raz udało mi się zgadnąć. Powiedziałaś jej chociaż, że jesteś jej ciotką?
-Nie.-westchnęła.
-Jak to nie?
-Nie dałam rady.
-Nie dałaś rady? Angie, to nie jest wytłumaczenie!
-Dobrze, rozumiem. Nie krzycz. Powiem  jej ale najpierw muszę przygotować...
-Co przygotować?-przerwał jej.
-Raczej kogo.-poprawiła-Siebie i Violettę. Germana zresztą również.
-Niby jak...-przerwał widząc jej chytry uśmieszek-Chwila. Nie podoba mi się ta mina. Co ty kombinujesz?
-Nic. Tylko tak się zastanawiam.
-Zastanawiasz.-wypowiedział to słowo niezwykle przeciągle-Ciekaw jestem nad czym.
-Chcę zostać guwernantką Violetty.
-Co?!-krzyknął na tyle głośno, że znajdujący się w pobliżu ludzie odwrócili się w ich stronę.
Angie skrzywiła się.
-Czy ty słyszysz co mówisz?-zapytał już ciszej.
-To jedyna opcja.
-Jedyna opcja jest taka, ze musisz tam iść i powiedzieć im kim jesteś Angie.-pokręcił głową i odszedł.
-Pablo!-krzyknęła za nim ale go już nie było.
Angeles smutna ze zwieszoną głową ruszyła w stronę swojego miejsca zamieszkania. Pokłóciła się z Pablem. Po co ją szukał? Aby wygadywać jej co powinna a czego nie? Sama dobrze potrafiła kierować swoim życiem. Ostatnio każda rozmowa wyglądała niemal identycznie. Zaczyna się spokojnie i kończy na sprzeczce albo gorzej, kłótni. Wcześniej takie sytuacje się nie zdarzały. Może tylko dlatego, że jedyną osobą z jej rodziny, którą znał była jej matka. Nie wiedziała co o tym myśleć.

 
* Studio21 *

Uczniowie właśnie skończyli zajęcia z tańca. Jak tylko Gregorio i większa część uczniów opuścili salę Tomas wślizgnął się do środka.
-O hej. Skończyłeś już pracę?-zapytała go Fran.
-Na razie tak. Więc pomyślałem, że moglibyśmy poćwiczyć taniec. Wiesz, do egzaminu.
-Genialny pomysł. I tak nie mam teraz nic do roboty. Znaczy lekcji.
Nagle podeszła do nich Ludmiła, która podsłuchała ich rozmowę.
-Tomas!-jej piskliwy głos oraz szeroki uśmiech sprawiły, że zepsuł mu się humor-Ja mogę cię nauczyć tańczyć. Tańczę dużo lepiej niż ta prostaczka.
-Dzięki ale już umówiłem się z Fran. Może innym razem. Cześć.-złapał przyjaciółkę za rękę i wyszli.
-Nati!-krzyknęła blondynka gdy tamtych już nie było.
-Tak Lu?
-Przynieś mi wody.-oznajmiła z miną jakby się miała rozpłakać.
-Robi się.-wyszła, a po chwili wróciła z butelką wody niegazowanej.
-Ona zawsze taka jest?-zapytał Tomas jak już byli na korytarzu.
-Kto? Ludmiła? Zawsze. Ona bywa podła więc lepiej na nią uważaj.
-Nie martw się. W żadnym razie nie mam zamiaru się z nią zadawać.

 
* Dom Castillo *

-German!-wołała Jade schodząc na dół.
-O co chodzi?-zapytał wchodząc do salonu.
-Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.
-Co takiego? Chodzi o Violettę?
-Nie, nie. A może tak.-plątała się w słowach-Sama nie wiem.
-Powiesz mi wreszcie? Nie mam zbyt wiele czasu.
-Czekaj. Muszę sobie przypomnieć.-złapała się za głowę.
-Byle szybko.
 -O. Już wiem. Była tu dzisiaj jakaś kobieta.
-Jaka kobieta?
-No nie wiem jaka. Jakaś tam.
-Wiesz po co przyszła?
-Nie mam pojęcia.-pokręciła głową.
-Nie pytałaś jej?
-Pytałam. Nie jestem głupia.
-Ja wcale nie sądzę, że jesteś głupia.
-Ale tak pomyślałeś.
-Co ci odpowiedziała?-zapytał wymijająco.
-Ale kto?
-No ta kobieta, która przyszła. O niej przecież rozmawiamy.
-Aaa. Tak, rzeczywiście. Nic nie powiedziała tylko sobie wyszła.
-Tak po prostu?
-Tak. Ale wiesz co? Ona wydawała mi się podejrzana.
-Nie martw się. Porozmawiam z Olgą. Może ona coś wie na ten temat.
Jade wyszła, natomiast German udał się do kuchni gdzie zastał gosposię.
-Pani Olgo. Mam do pani pytanie. 
-Tak. Słucham pana.
-Czy była tu dzisiaj jakaś kobieta?
-Owszem była. Przyszła do Violetty.
-Wie pani w jakiej sprawie? 
-Naciskałam ale za nic nie chciała powiedzieć. Ale wie pan co? Tak właściwie to najpierw pytała o pana.
-O mnie?
-Tak. Jednak wydaje mi się, że to nie było nic ważnego.
-Też tak myślę.
Poszedł do swojego gabinetu. Zastanawiał się cały czas kim była tajemnicza osoba, która tu wcześniej przyszła. Nagle przypomniał sobie, że Olga mówiła, iż ta kobieta rozmawiała z Violettą. Musiał porozmawiać z córką. Wstał i ruszył na górę.


------------------------------------------------------------------------------------------------

Co będzie dalej? 
Czy German dowie się kto i po co był w domu podczas jego nieobecności? 
Do jakiej szkoły pójdzie Violetta? 
A może German zmieni zdanie woląc jednak znaleźć guwernantkę dla córki? 
Jeśli tak to czy zostanie nią Angie? 

Odpowiedzi na te pytania już niedługo.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Zakończenie wykreślanki nr 1.

Jednak wróciłam wcześniej. Chociaż zdaje się, że nikt mojego entuzjazmu nie podzieli. Mam już dla was kolejny rozdział. Jednak dodam go dopiero wtedy gdy pod poprzednim będzie minimum 5 komentarzy. Chyba, że wam się te rozdziały nie podobają, to mogę przestać pisać.

Wykreślanka dobiegła końca. Wygrało zdjęcie nr 4.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Komunikat!!!

Mam dla was ważną wiadomość. Niestety pewne wydarzenia sprawiły, że moje plany legły w gruzach. W tych planach było dodawanie rozdziałów co drugi dzień w tym tygodniu. 
Na nieszczęście wyjeżdżam i nie będzie mnie w terminie 5-12 sierpień. Nie będę mieć dostępu do internetu ani jak pisać, ponieważ jadę do szpitala. Mam nadzieję, że wytrzymacie. Dzisiaj już raczej nie dam rady czegoś dodać. Mam tylko nadzieję, iż podczas mojej nieobecności blog nie będzie zionął pustkami. Miło by było zobaczyć jak wrócę więcej komentarzy pod postami, kolejną sporą ilość wyświetleń, a także poczytać wasze rozmowy na shouboxie. 

P. S. Jeszcze jedna sprawa. Chodzi o wykreślankę. Jak na razie dwa zdjęcia, które zostały mają remis. Jeśli nic nie zrobicie to zdaje się tak zostanie.

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 7

* Dom Castillo *

Nazajutrz. Przedpołudnie.
German siedział w swoim gabinecie razem z Ramallo i omawiali sprawę guwernantki. Po incydencie z poprzedniego dnia pani Doobmore nie dała się przekonać aby została. Tak więc nie pozostało nic innego jak znaleźć kolejną nauczycielkę. Po tym jak zakomunikował córce po odejściu poprzedniej, że znajdzie jej nową nauczycielkę nie chciała rozmawiać z ojcem. Ojciec dziewczyny właściwie już z góry mógł przewidzieć jak zakończy się ta rozmowa.
-Słuchaj German. Nie wiem jak ci to powiedzieć ale może zgódź się jednak na to aby zapisać Violettę do normalnej szkoły.
-Ramallo. Dobrze wiem co jest dobre dla mojej córki więc mnie nie pouczaj. Jasne?
-Nie jestem tego tak do końca pewny czy wiesz.
-Chcę aby moje córka była szczęśliwa dlatego muszę znaleźć odpowiednią guwernantkę.
-Tak.-pokiwał głową-Ale jak już zauważyłeś to trochę tych guwernantek już było i żadna nie jest odpowiednia.
-Wiem wiem.-westchnął-Ale martwię się, że jak bym ją puścił do zwykłej szkoły to mogłoby się jej coś stać.
-Doskonale cię rozumiem. Ale zauważ, iż ona jest już prawie dorosła...
-Dorosła będzie dopiero za dwa lata.-przerwał mu.
-...i nie możesz jej wiecznie trzymać w domu z dala od ludzi.-dokończył.
-To co mam zrobić?
-Sam dobrze wiesz. Ja ci nie powiem, bo nie chciałeś abym cię pouczał.-spojrzał w notes i dorzucił-Zdaje się, że mamy spotkanie.
-Racja. Jedźmy.
Wstali i wyszli. Przy drzwiach zatrzymała ich Jade. 
-Gdzie się wybierasz kochanie?-jej piskliwy głos było chyba słychać w całym domu.
-Na spotkanie.-wyjaśnił spokojnie.
-Kiedy wrócisz?
-Nie wiem.-rzucił wymijająco i razem z Ramallo wyszli z domu.
Jade stwierdziła, że będzie się samej nudzić więc postanowiła iść do sklepu na zakupy. Miała zamiar zabrać Violettę lecz dziewczyna słysząc jej kroki na schodach szybko przekluczyła drzwi i nie miała zamiaru odkluczyć. Kobieta po dłuższym pukaniu zrezygnowała i poszła sama.
Angie widząc odjeżdżający z domu Germana samochód stwierdziła, iż to świetna okazja aby porozmawiać z Violettą. Mimo, iż nie miała całkowitej pewności, że to jej szwagier odjeżdżał tym autem.
-Idę!-krzyknęła gosposia słysząc dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry.-starała się aby jej głos zdradzał jedynie pewność siebie-Czy pan Castillo jest w domu?
Pilnowała się aby mówić w ten sposób jakby nie znała tutaj nikogo albo przynajmniej niezbyt dobrze znała któregoś z domowników. Zadała to pytanie chociaż tak na prawdę przecież wiedziała, że z pewnością gdzieś wyszedł.
-Nie, nie ma.-Olga bacznie się przyglądała blondynce-Właśnie pojechał.
-A mogę wiedzieć kiedy wróci?
-Nie mam pojęcia. Pewnie za kilka godzin.
Nauczycielka poczuła jak kamień spadł jej z serca. Z wyraźną ulgą zadała kolejne pytanie:
-Jest może Violetta?
-Mogę wiedzieć po co pani przyszła?
Tego pytania Angie się nie spodziewała chociaż powinnała się przygotować na takie pytanie. Jednak niestety pakowanie się kłopoty to była jej specjalność. Musiała prędko coś wymyśleć.
-Chodzi o to, że jak...-starała się jakoś z tego wybrnąć-Pewnie wie pani, że Violetta raz zgubiła się. 
-Tak, pamiętam. Było to całkiem niedawno.
-Właśnie.-uśmiechnęła się z satysfakcją-Wtedy ją spotkałam i odprowadziłam. Wracając zobaczyłam na chodniku zdjęcie. Musiało jej wypaść z pamiętnika. Przyszłam jej je oddać.
-A skąd wiedziała pani, że to zdjęcie należało do Violetty?
-Trzymała pamiętnik w rękach cały czas. Mogło jej przecież wypaść, prawda?
Nie wiedziała już co ma robić. Olga wciąż przyglądała jej się podejrzliwie.
-Mogę do niej iść?-tym razem jej głos zabrzmiał już całkiem niepewnie.
-Dobra, niech pani idzie.-przepuściła ją po czym wskazała gdzie znajduje się pokój córki pana domu.
Angie weszła na górę zapukała do drzwi pokoju siostrzenicy. 
-Nie chcę z nikim rozmawiać!-usłyszała zza drzwi więc bez pytanie je otworzyła.
-Nawet ze mną?-zapytała wchodząc do środka.
Na twarzy nastolatki malowało się zdziwienie, a już po chwili uśmiechnęła się promiennie. 
-Angie?-nie potrafiła ukryć jak bardzo się cieszy.
-Witaj Violetto.-usiadła na łóżku obok siostrzenicy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, ze przyszłaś.
Nauczycielka dziękowała w duchu, że nie została zapytana przez brunetkę skąd wie o jej miejscu zamieszkania.
-Powinnam cię przeprosić.-nastolatka nieco posmutniała.
-Przeprosić? Za co?-uśmiech nie znikał jej z twarzy.
-Za tamto. Wiesz. Przeze mnie znalazłaś się w kłopotliwej sytuacji. Nie miałam prawa cię o to prosić. W końcu ledwo się znamy. Jesteś na mnie zła?
-Trochę byłam, ponieważ źle postąpiłaś. Ale ci wybaczam. Rodzice chcą dla ciebie dobrze i pewnie twój tata i tak nie zgodziłby się wziąć na guwernantkę przypadkowo spotkanej kobiety.
-Pani Doobmore, która była moją guwernantką wczoraj odeszła. Powiedziała, że nie chce tu już dłużej pracować więc możesz złożyć papiery i...
-Nie!-zaprotestowała nie dając jej dokończyć-Ale mam dla ciebie pewną inną propozycję.
Violetta spojrzała na nią pytającym wzrokiem, a ta wyciągnęła z torebki jakieś papiery.
-To formularz zgłoszeniowy do Studia.-podała jej go-Powinnaś zapisać się na egzamin wstępny.
-Chciałabym, jednak nic z tego nie będzie Angie.
-Dlaczego? Pięknie śpiewasz. Nie możesz nie skorzystać z tej szansy.
-Ty nic nie rozumiesz.-pokręciła głową-Tata nie zgadza się abym chodziła do normalnej szkoły, a co dopiero uczyć się muzyki.
-A próbowałaś z nim porozmawiać?
-Z nim się nie da rozmawiać. Zakazuje mi śpiewać i słuchać muzyki, a nie chce powiedzieć dlaczego. Twierdzi, że to dla mojego dobra. 
-Z rodzicami tak już czasem bywa, że nie każą robić pewnych i nie są świadomi, iż w ten sposób krzywdzą swoje dzieci zamiast je chronić.
-Tata wcale się ze mną nie liczy, a mama...-urwała.
Angie nic nie mówiła dając nastolatce zebrać myśli. Spoglądała na nią wyczekująco.
-Nie mam mamy.-wykrztusiła wreszcie-A tata znalazł sobie inną kobietę, Jade i to ona jest dla niego najważniejsza.
-Nie wydaje mi się.-zaprzeczyła-Twój ojciec z całą pewnością cię kocha.
-Tak sądzisz?
-Tak.-uśmiechnęła się-W przeciwnym razie czy poszedłby cię szukać gdy wyszłaś z domu?
Violetta wzruszyła ramionami.
-Jak długo twój tata jest z Jade?-starała się nie okazywać zbytniego zainteresowania.
-Prawie rok. Nie chcę aby byli razem. Ona jest okropna i tylko przy tacie udaje miłą.
Nauczycielka śpiewu nic nie powiedziała. Chciała jakoś pomóc nastolatce ale nie wiedziała jak. Przez całą rozmowę czuła, że Violetta coś ukrywa jakby chciała ja o coś zapytać.
-Angie...-w końcu zebrała się na odwagę-Czy... Chodzi o to, że... Nie wiem.
-Hej. Wydusisz to wreszcie z siebie?-pogłaskała ją po ramieniu.
-Ty mnie doskonale rozumiesz. Ledwo cię poznałam, a już potrafiłam ci zaufać. Ja... Tak bardzo tęsknię za mamą.-ostatnie słowa wypowiedziała ze łzami w oczach.
Angie zrobiło się źle na sercu. Tak bardzo pragnęła teraz powiedzieć, że jest jej ciocią lecz słowa nie chciały przejść jej przez gardło. Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Violetta spojrzała na nią i rzuciła się zaskoczonej kobiecie w ramiona. Angeles uśmiechnęła się i mocno ją przytuliła.
Gdy dziewczyna już się od niej oderwała pocałowała ją w czoło i z bólem serca opuściła pokój. Gdy schodziła po schodach do domu weszła kobieta z włosami obciętymi "na Boba".
-Kim pani jest?-zapytała Jade żądając wyjaśnień.
-Już wychodzę. Przepraszam.-prędko wyminęła kobietę i wyszła. Nie chciała wdawać się w niepotrzebną rozmowę gdyż ciężko byłoby jej wymyśleć jakąś wymówkę, która mogłaby posłużyć za powód jej odwiedzin w tym domu.
German wchodząc z Ramallo do domu natychmiast zawołał córkę. Zorientowawszy się, że jest ona w kuchni poszedł tam. Byli sami.
-Mam dla ciebie wiadomość kochanie.-zakomunikował.
-Znalazłeś nową guwernantkę?-zapytała z sarkazmem.
-Nie. Nie znalazłem żadnej guwernantki.
-To o co chodzi?