środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 30

German nic nie mówił przez dłuższy moment. Był zaskoczony ale też wściekły. Angie bała się odezwać. Wolała aby mężczyzna pierwszy coś powiedział, chociaż bała się tego co mógłby powiedzieć. Niestety jej obawy okazały się jak najbardziej słuszne.
-Jesteś Angeles? Okłamałaś mnie!-krzyknął wściekły nie bacząc na to, że są na chodniku i spojrzeli na nich. 
-Miałam powód.
-Ciekaw jestem jaki. Moja córkę też okłamałaś.
-Chciałam móc się zbliżyć do Violetty. Z czasem nawet powiedzieć jej prawdę.
-A, prawdę. Nigdy nie mówisz nic innego, co?
-Przestań German. Chcę się zobaczyć z Violettą.
-Nie!-znów podniósł głos-Już nigdy się z nią nie zobaczysz!
-Dlaczego?
-Okłamałaś nas.
-Czy jak powiedziałabym wcześniej kim jestem to coś by zmieniło?
-Nie, nic by nie zmieniło.-odparł szczerze-Do widzenia.
-German!-krzyknęła jeszcze ale ten nawet się nie odwrócił.
Zła i bliska płaczu prędkim krokiem wróciła do domu. Musiała szybko coś wymyśleć aby odzyskać siostrzenicę. Nie wiedziała, że los szykuje dla niej niezwykłą niespodziankę. Usiadła przy stole, chwyciła kartkę oraz długopis i zaczęła coś pisać.


* Dom Castillo *
 

German szybko wszedł do domu, a zaraz za nim Ramallo. Był zdziwiony zachowaniem pana domu, ponieważ ten nic mu nie powiedział co się wydarzyło. Kazał mu jedynie kupić bilety na najbliższy samolot. Córka pana Castillo właśnie zeszła na dół po schodach.
-Violetta idź a górę pakować walizki.
-Pakować się? Dlaczego?
-Jutro wyjeżdżamy.
-Wyprowadzamy się?-nie wierzyła właśnym uszom-Znowu? Dokąd?
-Niewazne. Idź już.
-Jak to nie ważne?-zbuntowała się-Powinnam wiedzieć.
-Violetta! Nie dyskutuj ze mną!
-Ty ciągle tylko uciekasz!-krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju.
Ramallo chciał coś powiedzieć ale German dał mu do zrozumienia żeby nic nie mówił. Sam poszedł się pakować. Tymczasem Violetta rzuciła się z płaczem na łóżko. Nie miała zamieru nigdzie wyjeżdżać. Chyba, że do Buenos Aires ale widziała, że ojciec wybrał inne miejsce.

*
 Szkoła Tomasa *

Angie niemal z rozpędem wpadła do budynku szkolnego czym oczywiście przykuła uwagę uczniów.  Widząc to zwolniła nieco kroku. Musiała jak najprędzej odnaleźć swojego byłego ucznia. Choć to dziwne ale według niej tylko on mógł pomóc spełnić jej plan. Dostrzegła go na w końcu na zakręcie korytarza. 
-Tomas. Chcę żebyś to dał Violettcie.-podała mu kopertę.
-Co to jest?
-List, który do niej napisałam.
-Dlaczego ty nie możesz go dać?
-Tak będzie lepiej.-dodała i poszła.
Tomas jeszcze patrzył za nauczycielką. Chciał coś powiedzieć ale nie zdążył. To wszystko wydawało mu się dziwne. Pewnie byłoby jeszcze bardziej gdyby nie znał choć odrobinę Violetty. Zadzwonił do niej i poprosił o szybkie spotkanie. Musiał jednak poczekać ponad godzinę. Ale się opłacało.
-Tomas o co chodzi?-zapytała gdy przyszła-Masz szczęście, że udało mi się na chwilę wymknąć z domu.
-Miałem ci to przekazać.-dał jej list.
-Angie.-przeczytała-Ona tu jest?
-Tak. Widziałem ją dwa razy. Była tak samo zaskoczona jak ty, że tu jesteś. 
-Dzięki.-pocałowała go w policzek i pobiegła z powrotem do domu.

 

* Dom Castillo *

Za oknem było już ciemno. Violetta weszła do swojego pokoju i usiadła na swoim łóżku. W rękach przewracała kopertę. Długo zastanawiała się czy aby na pewno chce ją otworzyć i przeczytać list. W końcu jednak się przełamała. Oto co pisało w liście.

Kochana Violetto!
Wiem, że pewnie nie zechcesz mnie więcej widzieć po tym co zrobiłam. Ale proszę cię tylko o jedno. Przeczytaj ten list do końca. Może zacznę od początku, od samego początku.
Dawno temu... Nie! To brzmi jak bajka! Kiedy się urodziłaś twoi rodzice nie posiadali się ze szczęścia. Zawsze byłaś dla nich najważniejsza. Bez względu na wszystko pragnęli twojego szczęścia. Wszytsko w życiu całej rodziny zmieniło się po wypadku twojej mamy. Twój ojciec zabrał cię i wyjechał zrywając ze mną i twoją babcią wszelkie kontakty. Za wszelką cenę robił wszystko abyśmy nie mogły cię znaleźć. Ale w końcu mi się to udało. W końcu cie spotkałam lecz kłamstwo, którego się dop€ściłam musiało mnie wiele kosztować. Byłaś kiedyś taka malutka, a teraz wyrosłaś na wspaniałą dziewcvzynę. Powiem ci coś: Idź za marzeniami mimo iż twój ojciec tego nie chce. Nie pozwól aby to zniszczyło twoje relacje z nim. Ś piewaj i nie martw się o to co powie tata. Kiedyś będzie z ciebie dumny. Zobaczysz. Jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałabym ci przekazać ale niestety nie da się tego napisać na papierze. Nawet jeśli to byłby to tak gruby plik kartek jak pamiętnik twojej matki. Powiem ci jeszcze coś co powiedziała mi kiedyś Mair, twoja mama. Walcz o sowje marzenia i rób zawsze to co kochasz. Dokonaj tego nie tylko dla siebie ale też dla innych, którzy zawsze w ciebie wierzą.


Kocham cię Violu i myślami zawsze będę przy tobie.

Twoja ciocia, Angeles.


* Lotnisko *

German z córką oraz Ramallo i Olgą przyjechali na lotnisko. Przeszli przez odprawę. Wkrótce bagaże były już w samolocie. Oni również siedzieli na swoich miejscach. Samolot odleciał.
-Libre soy!-szepnęła Violetta.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem ile będę musiała was przepraszać za tak długie czekanie i jak wam to wynagrodzić. Ale już się usprawiedliwiam. Wcześniej była szkoła i full sprawdzianów. Niestety jako klasa maturalna zaczynam drugi semestr szybciej. Potem zaczęły się ferie i musiałam siedzieć z siostrą na rehabilitacji. Nie miałam naładowane tableta więc nie mogłam go zabrać aby pisać. Potem jeszcze się trochę przeziębiłam i tak się zeszło do dzisiaj. Ale zdradzę, że w kolejnych rozdziałach będzie się działo. Pozdrawiam i życzę miłej zimy.
 
 

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 29

Następny dzień.
* Szkoła Tomasa *

-Daleko jeszcze?-pytała Violetta gdy szli już trochę czasu.
-Już prawie jesteśmy. Jeszcze tylko kawałek.
-Całe szczęście ,że mojego taty nie ma w domu,bo już dawno musiałabym wracać.
-Tak? A ja myślałem, że w ogóle nie mogłabyś tu nawet przyjść. Już jesteśmy na miejscu.
-Chodzisz tutaj do szkoły?
-Tak? Dodatkowo też pracuję.
-To jest ta niespodzianka?
-Niezupełnie.-pociągnął ją za rękę i wbiegli do środka-Chodź.
Ta szkoła wyglądała inaczej niż Studio21 ale dziewczyna uznała, że jest równie pięknie. Poprowadził ją do pewnej sali w której były instrumenty. Nietrudno było zganąć, że jest to sala muzyki.
-Chcę abyś zaśpiewała razem ze mną piosenkę, którą śpiewałem ci w parku.
Podeszli do fortepianu i śpiewali razem przygrywając.

Por tu amor yo renaci eres todo para mi
Hace frio y no te tengo y el cielo se ah vuelto gris
Puedo pasar mil años, soñando que vienes a mi
Por que esta vida no es vida sin ti
Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver
Quiero entrar an tu silencio y el tiempo detener
Navegar entre tus besos y juntos a ti crecer
Puedo pasar mil años soñando que vienes a mi
Por que esta vida no es vida sin ti
Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver
Te esperare aunque la espera sea un invierno
Te seguire aunque el camino sea eterno
Mi corazon no te puede olvidar
Y hare lo que sea por volverte a amar
Y hare lo que sea por volverte a amar

-Na innym instrumencie trochę inaczej brzmi, prawda?
-Tak jak każda piosenka.
-Cieszę się, że znów możemy się widywać.
-Tak.-przyznała-Niestety tylko do czasu jak mój tata wróci.
-Dobre i to.
-Chyba muszę wracać.-spojrzała na zegar-Odprowadzisz mnie?
-Oczywiście.

Parę dni później.
* Dom Castillo *
 

Olga gotowała jak zazwyczaj coś w kuchni. Gdy zadzwonił dzwonek drzwi oczywiście jak zwykle poszła otworzyć. W drzwiach stał nastoletni brunet.
-Dzień dobry. Jest Violetta?
-Tak. Zaraz ją zawołam. Violetta! Ktoś do ciebie!
Dziewczyna natychmiast wybiegła z pokoju i uśmiechnęła się widząc przyjaciela.
-Cześć Tomas. Super, że przyszedłeś.
Udali się do jej pokoju gdzie trochę porozmawiali, a potem poszli do salonu gdzie usiedli przy fortepianie. Nagle do domu wszedł przyjaciel pana Germana. Oboje szybko wstali.
-Ramallo. Tata już wrócił?
-Tak. Twojemu tacie trochę się spieszyło. A to kto?
-To mój kolega, Tomas. Znamy się z Buenos Aires.
-To nie lepiej już idzie, bo zaraz będzie tu twój ojciec Violetto.
-Tak. Chodź Tomas. Wyjdziesz tylnymi drzwiami.
Po chwili wróciła i szczęśliwa przywitała się z ojcem udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Co tam córeczko? Jak się bawiłaś gdy mnie nie było?
-Dobrze. Ale tęskniłam za tobą.
-Zaraz podam obiad!-zawołała Olga.
-Później opowiesz mi co robiłaś, dobrze?-zwrócił się do córki.

Kolejny dzień.
* Szkoła Tomasa *

Angie odkąd przybyła do Hiszpanii szukała szkoły w której mogłaby nadal spełniać się w roli nauczycielki. Wreszcie taką znalazła. Przekroczyła próg budynku i zaczęła się rozglądać po jego wnętrzu. Nagle usłyszała za sobą czyjś, trochę znany już głos.

-Angie?-chłopak podszedł do swojej dawnej nauczycielki.
-Tomas.-uśmiechnęła się-Miło cię widzieć. Uczysz się tu?
-Tak. Co cię tutaj sprowadza?
-Nie wiesz może czy przypadkiem nie jest tu potrzebna nauczycielka śpiewu?
-Dlaczego pytasz?
-Wyjechałam z Buenos Aires i od teraz będę mieszkać w Madrycie.
-Dlatego, że chcesz być blisko Violetty?
-Violetty?-zdziwiła się.
-Tak. Violetta jest z ojcem w Madrycie. Spotkałem ją niedawno. Powiedziała, że jesteś jej ciotką.
-Coś jeszcze ci mówiła?
-Tak. Mówiła, że chciałaby cię zobaczyć.
-Ja też bym chciała ale...
-Ale pan German?
-Tak. Chodzi o to, że matka Violetty zginęła wiele lat temu w wypadku i German obwinia o to moją rodzinę. Przepraszam. Nie powinnam ci tego mówić.-szybko odeszła czując jak w oczach zbierają jej się łzy.

Popołudnie.
Trochę później Angie spotkała się z matką. Miała jej tyle do powiedzenia. W końcu tak dawno się nie widziały. Chociaż od przyjazdu minęło już sporo czasu zobaczyły się dopiero teraz gdyż nauczycielka musiała wpierw trochę ochłonąć po bieżących wydarzeniach. Opowiedziała co robiła w Argentynie i o tym, ze widziała Violettę ale dziewczyna nie ma pojęcia, iż jest jej ciotką.
-Powinnaś wykorzystać to, że german jest z Violetta są w Madrycie i powiedzieć im prawdę.
-Co ty mówisz mamo? Mam mu powiedzieć i grzecznie patrzeć jak German zabiera ją znowu na koniec świata?
-Jeśli tego nie zrobisz to całe twoje życie a także życie Violetty będzie wyglądać tak jak teraz. 
-Wiem, ale...
-Angeles. Chcę abyś była szczęśliwa córeczko.
Na ich nieszczęście akurat obok przechodził German i spostrzegł kobiety. Wszedł do środka.

-Angelica. Co ty robisz w Madrycie?
-Mieszkam German. 
-Myślałem, że przeprowadziłaś się w inny rejon Hiszpanii.
-Co teraz zrobisz? Wywieziesz Violettę, bo będziesz się bał, że dowie się o mnie?
-Właśnie tak zrobię!-rzucił stanowczo.
-German!-Angie pobiegła za nim-German!
-Słucham.-przystanął.
-Nie można się tak zachowywać.
-Tak? Wie pani co? Nie toć, że ma pani zły wpływ na Violettę to jeszcze za nią pani jedzie chcąc zapewne powiedzieć jej o tym, że ma babcię.
-Nie. Nie miałam pojęcia, że tu jesteście.
-To o co pani chodzi?
-Nie jestem osobą za którą pan mnie ma. Angie to tylko skrót a nie imię. Jestem nauczycielką śpiewu ale też kimś więcej, kimś więcej dla Violetty.
-Co chce mi pani powiedzieć?
-Jestem Angeles, siostra Marii i ciotka Violetty.
Cisza.