środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 34

-Oj. Przepraszam. Nie powinienem był tak zapytać.-dodał.
Wszyscy się rozeszli i zostali tylko dyrektor, Angie, Tomas oraz Violetta.
-To moja przyjaciółka z poprzedniej szkoły.-wyjaśnił chłopak.
Violetta skinęła głową potwierdzając te słowa i prędko opuściła salę nawet nie zabierając kurtki.
-Porozmawiam z nią.-powiedział Tomas i już chciał wyjść ale Angie go zatrzymała.
-Weź jej kurtkę.
Zabrał ją i pobiegł tam gdzie wcześniej poszła jego przyjaciółka. Znalazł ją nieopodal drzwi wyjściowych siedzącą na ławce. Pocierała dłońmi ramiona marznąc, gdyż miała na sobie tylko sweter.
-Ubierz się. Jest zimno.
Spojrzała na stojącego obok niej Tomasa. Nawet nie zauważyła jak przyszedł. Zabrała kurtkę i ubrała zapinając również zamek aż po samą brodę.
-Dlaczego uciekłaś?-zapytał siadając obok niej.
-Nie wiem.
-Jesteś zła, że nazwałem cię tylko przyjaciółką?
-Nie.-odparła niepewnie-Przecież ustaliliśmy, że nic więcej nas nie łączy.
-Racja. Chociaż jeśli miałabyś zostać w Madrycie już na stałe to można by to zmienić.
-Ja tu nie zostanę Tomas i dobrze o tym wiesz.-spuściła głowę-Mój tata przylatuje za dwa dni.
-Tak szybko?-wydawał się być rozczarowany.
Kiwnęła tylko smutno głową. Kawałek dalej zobaczyli Angie, która skinęła w stronę siostrzenicy dając jej do zrozumienia, ze muszą wracać. Oboje stanęli.
-Przyjdziesz się ze mną pożegnać?-zapytał.
Zrobiła dwa kroki do przodu nie udzielając mu odpowiedzi. Jednak zaraz się cofnęła odwracając i ucałowała go w policzek.
-Przyjdę.-uśmiechnęła się smutno.
Patrzył za nią jeszcze tak długo, aż zniknęła mu z oczu.


* Dom Angeles *

-Mogłam cię tam nie zabierać.-powiedziała Angie wieszając płaszcz na wieszaku.
-Nie obwiniaj się o nic. Proszę.-zastrzegła dziewczyna-Bardzo mi zależało na porozmawianiu z Tomasem. I przynajmniej nawet nie musiałam się martwić o nic. Ten tydzień będzie chyba dla mnie najszczęśliwszym tygodniem w życiu.
-Cieszę się.-na twarzy blondynki zawitał uśmiech.
Violetta poszła do pokoju i położyła się na łóżku. Opisywała w pamiętniku zdarzenia z dzisiejszego dnia. Pisała o tym jak pojechała z Angie do szkoły Tomasa, jak dyrektor pomyślał, że są oni parą, rozmowę z Tomasem o ich wspólnych relacjach. Czyżby wciąż czuła coś do Tomasa? Tak. Czuła coś. Ale nie była to miłość. Lecz najwspanialsza przyjaźń.


Wieczór.
Po porządnej kąpieli i przebraniu się w piżamę szatynka weszła do kuchni gdzie zastała swoją ciocię.
-Angie? Myślisz, że mogłabym być taka jak moja mama?
-Co? Nie mam pojęcia o czym mówisz Violu.
-Wiesz. Czy jak tata pozwoliłby mi śpiewać to byłabym taka jak ona?
-Możesz dokładniej wytłumaczyć?
-Śpiewałabym? Jeździła w trasy koncertowe?
-Nie wiem. To z pewnością zależałoby od ciebie. Ale na pewno chodziłabyś do Studio21. Twoja mama nie została piosenkarką tak od razu. Zaczęła odnosić sukcesy, i to naprawdę niewielkie, dopiero krótko przed poznaniem twojego ojca.
-Dlaczego moja mama chciała uczyć się akurat w Studio21?
-Hmm.-zastanawiała się-Sama nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam i jej o to nie pytałam. Może wpłynęła na tę decyzję częściowo przyjaźń mojej mamy z Antonio, który był wtedy dyrektorem Studia.
-Opowiesz mi jeszcze o mamie?
-Jutro. Teraz powinnyśmy położyć się spać.
-Dobrze.-uściskała ciocię i wyszła.

Następny dzień. Wieczór.
-Myślisz, że tata będzie bardzo zły za to, że nie wsiadłam do samolotu i przyszłam do ciebie?
-Nawet jeśli to szybko mu przejdzie.-uspokoiła ją ale zaraz dodała sobie w myślach-To na mnie będzie zły. Znowu będzie mnie oskarżać o to co nie było moją winą.
-Zmienił ci się wyraz twarzy. O czym pomyślałaś?-zapytała ją podejrzliwie siostrzenica.
-O niczym ważnym. Jesteś strasznie spostrzegawcza. Po kim tyto masz?-ostatnie dwa zdania zostały już wypowiedziane nieco żartobliwie.
-Nie wiem.westchnęła-Może po mamie.
-Nie.-zaprzeczyła-To akurat masz po tacie.
-Jak bardzo byłaś zżyta z moją mamą?
-Tak bardzo, że gdy pewnego razu nie było jej przez kilka dni to pierwszej nocy za nią płakałam.
-Dlaczego jej nie było przez kilka dni?
-Jechała z klasą na wycieczkę. Tylko, że wtedy miałam zaledwie cztery lata, a Maria niecałe czternaście. Później już było inaczej.
Angie dostrzegła, że na stoliku nocnym leży album ze zdjęciami.
-Oglądałaś?-zapytała.
-Tak. Dzięki nim mogę sobie przypomnieć jak wyglądała mama. 
-Też często je oglądałam.-wyznała.
Violetta uśmiechnęła się, a blondynka zapytała ją o powód tego uśmiechu.
-Na jednej fotografii...-zaczęła wyjaśniać-...jest pewna dziewczynka, cała obwieszona lampkami. To ty?
-Tak. Co o nim pomyślałaś?-zaśmiała się.
-Miny to nie miałaś za ciekawej. Powiesz dlaczego?
-Cóż. Chyba nie mam wyboru i muszę ci to opowiedzieć. Miałam wtedy osiem lat i były to w święta.
-Tego nie trudno się domyśleć.-wtrąciła.
-Tak więc.-kontynuowała-Rodzice Germana zaprosili naszą rodzinę do siebie na gwiazdkę. U nich w salonie stała ogromna choinka. Chyba dwa razy większa od tej, którą moi rodzice postawili w salonie. Byłam nią tak zachwycona, że chyba przez dobre pięć minut nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Twoja mama delikatnie szczypnęła mnie w ramię tym samym przywracając do rzeczywistości. Uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam za nią i dostrzegłam, że stół już jest prawie cały zastawiony. Oczywiście nie potrafiłam usiedzieć przy całej kolacji. Wstałam i zaczęłam śpiewać oraz tańczyć. Po chwili biegałam po całym domu i nie minęło wiele czasu gdy znałam go na pamięć. Wszyscy wołali abym uważała i nie biegała tak, bo się przewrócę. Ale ich nie słuchałam. Cała ja. Niestety biegając zahaczyłam o kabel, którym były połączone lampki znajdujące się na choince z kontaktem. Runęłam jak długa na podłogę, a zaraz ze mną też choinka, tylko z większym hukiem. Kiedy ktoś podniósł drzewko ujrzałam wile par oczu, które na mnie patrzą ze strachem. Ja też byłam przestraszona tym co się stało ale na to wyglądało, że nie bardziej niż Maria. Mama chciała na mnie nakrzyczeć ale starsza siostra oczywiście stanęła w mojej obronie. German z Ramallo, moim oraz swoim ojcem postawili choinkę. Maria pomogła mi wstać. Byłam jeszcze lekko oszołomiona, miałam igliwie we włosach o na czerwonej sukience, a wokół nóg jeszcze plątał się kabel.I na tym koniec.
-Chwila. Nie wytłumaczyłaś mi jeszcze okoliczności tego zdjęcia.
-W jednym z pudeł będących w korytarzu znalazłam lampki i się nimi obwiesiłam.
Violetta przypatrywała się jej rozmarzonym wzrokiem i z uśmiechem na twarzy. Teraz obie miały dobre humory. Jednak obie wiedziały co przyniesie jutrzejszy dzień. Cóż. Nic nie może trwać wiecznie. 
-Kocham cię ciociu.-odezwała się po dłuższej chwili milczenia.
-Ja też cię kocham skarbie.-musnęła ją w policzek i wyszła. 

Kolejny dzień.
Angie i Violetta jadły akurat śniadanie kiedy do starszej zadzwonił telefon. Zakończyła rozmowę z ponurą miną.
-To tata?-bardziej stwierdziła niż zapytała nie odrywając wzroku znad talerza.
-Tak.-odpowiedziała blondynka. 
Potem zapadła cisza, która trwała, aż do momentu wyjścia z domu. Angie poszła na spotkanie z Germanem, a Violetta pożegnać się z Tomasem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że znowu musieliście długo czekać na następny rozdział ale strasznie zatopiłam się w lekturach. Najpierw był "Cień wiatru", później "Marina", a dzisiaj skończyłam czytać "Światła września" . W dodatku miałam jeszcze egzaminy i musiałam się trochę pouczyć.

1 komentarz: