środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 33

-Violetta.-kobieta podeszła bliżej i objęła dłonie dziewczyny w swoje-Od dawna marzyłam aby móc znowu cię zobaczyć. Wyrosłaś na wspaniałą dziewczynę od czasu gdy cię ostatnio widziała. Wyglądasz zupełnie jak twoja mama.
-Ja też się cieszę, że mogłam w końcu cię poznać babciu.-odrzekła uradowana.
-Może wejdźmy do domu zamiast stać na progu?-zaproponowała Angie.

Cała trójka zgodnie weszła do środka. Angie i Violetta spędziły u Angelici cały dzień. Babcia opowiadała wnuczce o jej mamie oraz dziadku. Wszyscy byli zadowoleni z tego spotkania. Nikt nawet nie myślał co zrobi German gdy się dowie, że jego córka poznała babcię.

 
* Dom Angeles *

12 grudzień 2013r.
Dzisiaj był jeden z najwspanialszych dni w życiu jakie mogły mi się przydarzyć. Poznałam moją babcię. Wiem, że pewnie widziałam ją już kilka razy gdy byłam mała ale praktycznie jej nie pamiętałam. Cieszę się, że mogę spędzić chociaż trochę czasu z ciocią i babcią. Mimo, iż wiem, że tata wróci i mnie stąd zabierze. Nie potrafię i nie wiem czy będę potrafiła mu kiedyś wybaczyć to co zrobić. Te wszystkie jego kłamstwa, że nie mam rodziny oraz, że mama nie była nikim ważnym. Angie, chyba z przyzwyczajenia zawsze będę już tak ją nazywać, podarowała mi kilka zdjęć na pamiątkę. Nie na wszystkich jest mama. Nie pamiętałam jej, nie pamiętam jej głosu i już nigdy nie usłyszę jak śpiewa.


Chwyciła do ręki jedno ze zdjęć. Była na nim jej mama gdy miała tyle lat co teraz jej córka. Uśmiechnęła się, zamknęła pamiętnik i położyła go na stolik. Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni.
-Nie wiedziałam, że śpiewasz.
-Violetta! Nie zauważyłam cię. Ja nie śpiewam. Tylko tak sobie nuciłam.
-Dobra, dobra. Nie wykręcaj się.
-Mówię prawdę. Poza tym przecież jestem nauczycielką muzyki. 
-Jak dla mnie mogłabyś być piosenkarką.-podeszła bliżej.
-Nie mogłabym.-spuściła wzrok.
-Nigdy nie chciałaś być?
Pokręciła przecząco głową. 
-Okej. Dobranoc ciociu.-powiedziała i wyszła.
Czuła, że Angie nie powiedziała jej prawdy, coś przed nią ukryła. Ale teraz nie czas na roztrząsanie takich spraw. Blondynka stała przy stole kuchennym jakby nieobecna. Kiedyś uwielbiła śpiewać. Cały dom tętnił śpiewem i muzyką. Wszystko zmieniło się po wypadku Marii. Jednak w całej tej tragedii coś było nie tak. Czuła to. Mimo wszystko nie potrafiła tego rozwikłać.

Ranek
Angie stała w kuchni i patrzyła w okno za którym delikatnie prószył śnieg. Przypomniała sobie jak razem z rodzicami i starszą siostrą przyjechała do Hiszpanii i po raz pierwszy zobaczyła krajobraz pogrążony w białym zimnym puchu. Maria pokazywała jej jak robi się śnieżne aniołki. Ale ona nie chciała próbować. Wolała patrzeć na brunetkę, której włosy w śnieżnej bieli wydawały się być jeszcze bardziej czarne. Kochała tamte piękne chwile z dzieciństwa chociaż częste nawet przy tych wspomnieniach płynęły jej z oczu łzy. Nawet nie zauważyła jak do kuchni weszła jej siostrzenica.
-Angie, ty płaczesz?-zapytała z troską.
-Nie.-zaprzeczyła-Tylko coś mi wpadło do oka. Nie wiedziałam, że tu jesteś. Przepraszam.
-W porządku. Nie przejmuj się. 
-Przygotowałam tosty na śniadanie ale jak chcesz to mogę zrobić jajecznicę.
-Nie. Chętnie zjem to co jest. Coś się stało?
-Nie. Nic się nie stało. Usiądź i zjedzmy śniadanie.
Viola czuła, że coś gryzie jej ciotkę ale nie chciała nalegać. Próbowała więc nawiązać inny temat.
-Angie. Chciałabym zobaczyć się z Tomasem. Czy mogłabyś mnie podwieźć do szkoły w której on się uczy?
-Tak, jasne. Poza tym i tak mam tam coś do załatwienia.
-Chyba nie masz zamiaru pytać się tu o pracę?-zapytała bojąc się odpowiedzi.
-Mam taki zamiar.-odparła głucho.
-Co? Angie! A Studio?
-Violetta. Już dawno nie ma mnie w Studio. Nie mogę przecież bez pracy. Rozumiesz?
-Tak. Rozumiem.-powiedziała smutno.
-To dobrze.
Violetta wstała i poszła do pokoju. Angeles za to czuła się źle, że załatwiła to w taki sposób ale nie potrafiła inaczej.

 

* Szkoła Tomasa *

Violetta weszła do budynku szkolnego. Było w nim pełno muzyki ale to już nie był ten sam klimat co w Studio 21. Rozejrzała się dookoła ale nigdzie nie mogła dojrzeć Tomasa. Było więc pewne, że jest w jednej z sal albo poza budynkiem. Zaczepiła więc stojące w pobliżu dziewczyny.
-Przepraszam. Szukam Tomasa Heredia.
-Jest  przed szkołą. Ale bardziej przy rogu. Najlepiej wyjdź drzwiami, które są na końcu tego korytarza po prawej. Najprędzej go znajdziesz.-wyjaśniła.
-Dzięki.-poszła we wskazanym kierunku.
Śnieg przestał już padać. Jej kolega siedział na murku przed ścianą. Przed mrozem chronił go kawałek dachu i stojący obok słup, który według niej dziwnie wyglądał w tym miejscu, ponieważ przecież mało kto może dostrzec przyklejone plakaty. Chłopak jedynie na czubkach butów miał kilka płatków śniegu, które i tak prędko znikły. Odwrócił się słysząc czyjeś kroki.
-Violetta?-był zaskoczony-Myślałem, że wyjechałaś.
-Nie Tomas. Nie wyjechałam. Znaczy. Nie wsiadłam do samolotu. Teraz mieszkam u Angie do czasu, aż mój tata przyjedzie.
-Więc i tak wyjedziesz.-stwierdził zawiedziony.
-Niestety.-jej głos zabrzmiał głucho i smutno. 
-Fajnie, że przyszłaś.
-Jesteś jedyną osobą z którą mogę szczerze porozmawiać.
-Jedyną?-nie wierzył-Przecież masz jeszcze ciocię.
-Tak. Ale coś jest ostatnio nie tak. Angie jest jakaś inna.
-Co masz dokładnie na myśli?
-Sama nie wiem.-wzruszyła ramionami.
-Może wejdziemy i coś zaśpiewamy?-zaproponował.
-No nie wiem. Chyba nie powinnam. Nie uczę się tu. I Angie będzie się martwić.
-Nie daj się prosić.-wstał i wyciągnął do niej rękę.
Przyjęła ten gest i łapiąc jego dłoń pozwoliła aby pomógł jej wstać. Weszli do środka. Po siedzeniu na murze, choć trwało to nie długą chwilę, poczuli zmianę temperatury. Tu było ciepło i przyjemnie. Zaprowadził ją do sali z instrumentami i stanął przy fortepianie.


Puede ser una ilusión
o tal vez tu corazón
te hable a cada instante.

Nada pasa porque sí,
me da miedo hablar de mí
lo sabes, a cada instante

Me verás, suelo caminar
pensando en cada paso
si voy a fallar.

Te veré, en cada ocasión
porque puedo ver
tu historia en mi canción.

Para todo, para nada,
por si aciertas, por si fallas,
tienes todo lo que hay que tener
para ser quien quieras.

Contra todo, contra nada,
cuando sobra, cuando falta,
tienes todo lo que hay que tener
para ser quien quieras en verdad.

Tu manera de decir
hace fácil para mí
cantarte y poder mirarte.

El poder se encuentra en ti
tienes magia para mí
tú sabes, no estés distante

Me verás (te veré)
suelo caminar (caminar)
pensando en cada paso si voy a fallar
(no vas a fallar)

Te veré, en cada ocasión
porque puedo ver
tu historia en mi canción.

Para todo, para nada,
por si aciertas, por si fallas,
tienes todo lo que hay que tener
para ser quien quieras.

Contra todo, contra nada,
cuando sobra, cuando falta,
tienes todo lo que hay que tener
para ser quien quieras

Lo puedo sentir,
que cantar es lo que soy
porque soy lo que soy
cuando soy hoy.

Puedes escuchar,
que la música es tu voz
que canta y canta todo el tiempo

Para todo, para nada,
tienes todo lo que hay que tener
para ser quien quieras.

Contra todo, contra nada,
cuando sobra, cuando falta,
tienes todo lo que hay que tener
para ser quien quieras.

No dejes escapar tus sueños
inténtalos soñar despierto
tienes lo que hay que tener
para ser quien quieras.

No dejes escapar tus sueños
inténtalos soñar despierto
tienes lo que hay que tener
para ser quien quieras en verdad.





Tak się zapamiętali w śpiewaniu, iż nawet nie zauważyli wpatrzonych w siebie oczu kilkorga uczniów. Przed salą przystanął też dyrektor, który wraz z Angie wyszedł ze swojego gabinetu. Kiedy ta dwójka skończyła śpiewać rozległy się oklaski. Violetta zdezorientowana spostrzegła ile osób na nich patrzy.
-Brawo.-odezwał się dyrektor-Cóż za wspaniały duet. Jesteście parą?
Tomas nie potrafił wykrztusić z siebie ani słowa zaskoczony i nieco zakłopotany pytaniem. Violetta za to uniosła nieco brwi, po czym przygryzła wargę zażenowana. Spojrzała na Angie, której omal na wskutek pytania nie opadła szczęka. Jednak po dwóch sekundach z trudem tłumiła uśmiech.

1 komentarz: