- Mamusiu, tatusiu kupicie mi pieska? - pyta swoim uroczym głosikiem.
- Nie wystarczy ci, że możesz się bawić z pieskiem u babci? - German bierze ją na ręce.
- Nie. - odpowiada niezwykle stanowczo jak na swój wiek - Chcę też mieć takiego pieska. Będę się nim opiekować i nazwę go Lassie.
- Ależ skarbie. Teraz chcesz mieć pieska, a za jakiś czas będziesz chciała mieć inne zwierzątko. Miesiąc temu chciałaś mieć królika. Pamiętasz? - przypomina jej Maria.
- Więc jak nie mogę pieska to chcę prawdziwy mikrofon.
- Pomyślimy o tym. - mówi szybko Maria karcąc wzrokiem porywającego się do protestów męża.
- Chodźcie już, bo wszystko stygnie! - woła Angeles.
German idzie do stołu, a Maria zabiera małą aby założyć jej buty. Następnie też przychodzi.
Dwa miesiące później.
Angie szła sobie chodnikiem. W głowie miała pełno wspomnień. Z jednej strony żałowała, że nie została guwernantką Violetty, a z drugiej strony nie żałowała. Może gdyby się zgodziła to wszystko wyglądałoby inaczej. A może jednak nie? Może byłoby by jeszcze gorzej? Wtedy bardziej by ryzykowała, że German jeszcze prędzej się o wszystkim dowie. Będzie wiedział kim ona jest. Wciąż odwiecznie zadawała sobie pytanie jak on mógł jej nie rozpoznać. Teraz zdała sobie sprawę jak bardzo brakuje jej bliskości, miłości i ciepła krewnych. Osób, które znają ja od zawsze i wiedzą jaka ona jest. Chciała znów ujrzeć Marię. Móc się do niej przytulić i jej wyżalić. Tylko jej siostra tak naprawdę zawsze ją rozumiała i stawała w jej obronie. Na wszystko miała jakąś radę, wspierała ją, była wyjątkowa. Choć była sławną piosenkarką to swoja skromnością potrafiła zjednywać sobie ludzi. Angeles też to umiała chociaż zawsze kryła się w cieniu siostry. Zwana przez matkę kiedyś małą szaloną, upartą siostrzyczką słynnej piosenkarki teraz już nie była. Pozostała w niej tylko samotność i muzyka oraz Pablo, a także mieszkająca daleko matka.
Do Francesci zadzwonił jej brat Luca. Miał jej coś do powiedzenia. Kilka dni wcześniej dziewczyna dała mu pewną propozycję aby lepiej rozwinąć restaurację. Początkowo nie chciał na nią przystać ale po usilnych błaganiach siostry zgodził się to przemyśleć.
- Luca. Chciałeś się ze mną widzieć. - podeszła do brata razem z Camilą.
- Tak. Podjąłem pewną decyzję. Jest ona związana z tym o czym rozmawialiśmy ale nie tylko.
- Przepraszam ale nie jestem w temacie. - wtrąciła Cami.
- Poczekaj. - uspokoił ją - Od dziś nie będzie to Resto Bar tylko Resto Band.
Dziewczyny, aż pisnęły zadowolone.
- Jednak to nie wszystko. Uczniowie Studia będą mogli przychodzić tutaj śpiewać dla publiczności.
- Jesteś wspaniałym bratem Luca. - szczęśliwa dziewczyna przytuliła się do brata.
Dziewczyny pożegnały się z chłopakiem i wyszły.
- Muszę powiedzieć o wszystkim Violetcie. - zadecydowała Fran.
- Masz z nią kontakt? - zdziwiła się szatynka.
-Tak. Ale tylko smsowy. Raz do niej zadzwoniłam i odebrała ale mogła rozmawiać więc powiedziała, że napisze mi wszystko.
- I co napisała?
- Ojciec nie pozwala jej wychodzić z domu. Nie chodzi do żadnej szkoły i posiada tylko mój numer, bo tata wszystkie numery jej wykasował.
- Biedna Viola.
- Tak. - westchnęła - Szkoda, że nie potrafimy jej pomóc.
Cami jedynie kiwnęła głową.
Ludmiła stała na korytarzu i wyglądała na niezadowoloną. Zresztą nie było w tym nic nowego. Widać było, że na kogoś czeka a grymas na jej twarzy mówił za wszystko. Nagle przybiegła do niej brunetka.
- Natalia co się z tobą dzieje? Nigdy cię nie ma kiedy jesteś potrzebna.
- Przepraszam Ludmi ale też mam inne sprawy na głowie niż usługiwanie ci.
- nie obchodzą mnie twoje sprawy. Ja tu jestem najważniejsza.
- Oczywiście. Przecież ty nigdy się nie zmienisz.
- Jak to nie? Zmieniłam się. Nie zauważyłaś, że odkąd Violetty nie ma jestem o wiele szczęśliwsza.
- Tak. - odparła - I zauważyłam też, że jesteś jedyna, która się z tego cieszy.
- Teraz przynajmniej mogę jeszcze bardziej błyszczeć.-rozmarzyła się.
- Taa jasne. - odeszła.
- Ej Natii! Gdzie ty idziesz? Natalia!
Następny dzień.
Nauczycielka śpiewu weszła do pokoju nauczycielskiego, w którym siedział tylko dyrektor Studia. Cieszyło ją to, bo przynajmniej mogła porozmawiać z nim sam na sam.
- Pablo? Mogę z tobą porozmawiać?
- Nie masz czasem zaraz lekcji?
- Mam. Ale to zajmie tylko chwilę.
- Dobrze. Siadaj.
- Podjęłam pewną decyzję. - przerwała na moment - Długo nad tym myślałam. Jednak teraz jestem już całkiem pewna.
- Możesz wreszcie przejść do sedna sprawy?
- Mam zamiar wyjechać. - wyglądała na nieco zdenerwowaną.
- Okej. Ale nie możesz poczekać do wakacji?
- Ja nie o tym mówię Pablo. Źle zrozumiałeś.
- Co ty w takim razie próbujesz mi przekazać?
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak sądzicie? Co Angie chce powiedzieć Pablo?
Super! <3
OdpowiedzUsuńFajne :D Angie chce wyjechać? Co to, to nie! Nie może :D Po za tym super :D Przesuperowe :D I te wspomnienia Mariii. Bomba :D Pozdrawiam - B.
OdpowiedzUsuń