środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 15

-Dostałam się!-wykrzyknęła uszczęśliwiona-A ty Tomas?
-Też się dostałem.-uśmiechnął się-Wygląda na to, że mi się udało.
-Nam się udało, bo mi też.-poprawiła.
Nie mogli się nacieszyć długo radością sam na sam, ponieważ podeszli do nich Camila, Francesca i Maxi, którzy właśnie skończyli zajęcia.
-Sądząc po waszych minach nawet nie musimy o nic pytać.-stwierdziła brunetka.
-Zgadza się. Nie musicie.-potwierdził.
-To może pójdziemy to uczcić?-zapytał chłopak w czapce z daszkiem.
-Chodźmy do restauracji mojego brata.
Wszyscy zgodnie przystanęli na tę opcję i poszli.


***
 
W międzyczasie Natalia przyszła do czekającej na nią Ludmiły.
-Masz dla mnie informacje?
-Jakie informacje?
-Te o które prosiłam Nati.
-A, tak tak.
-Więc? Wiesz kto z tych którzy się dostali dojdzie do naszej klasy?
-Ok. Powiem ci imiona i nazwiska tych osób.
-Przejdź wreszcie do rzeczy!-rozzłościła się.
-Violetta Castillo, Tomas Heredia, ten który jest asystentem Beto...
-Wiem, wiem. Mów dalej.
-I jeszcze Napoleon Ferro. To jakiś twój krewny?
-Krewny?-roześmiała się-Skąd ten idiotyczny pomysł?
-Ma to samo nazwisko co ty.
-Dobra.-spoważniała-To mój kuzyn. Ale nie waż mi się nikomu o tym mówić ani wymawiać przy mnie jego imienia. Czy to jasne?
-Tak. Z resztą inni i tak się dowiedzą.
-To niech się dowiedzą. Byle nie od żadnej z nas.

Kolejny dzień.
 
Do małej grupki młodzieży podszedł niski chłopak o blond włosach.
-Cześć wam. Wiecie gdzie jest sala śpiewu?
-Tak.-odparła Camila-Za moment mamy tam zajęcia.
-Jesteś nowy?-zapytała włoszka.
-Zdawał razem ze mną.-odparł za niego jej przyjaciel.
-Jestem Napoleon, kuzyn Ludmiły.-przedstawił się, a widząc ich miny szybko dodał-Ale nie martwcie się. Nie jestem taki jak ona.
Wszyscy jakby odetchnęli z ulgą. Po chwili dołączyła do nich Violetta i poszli do klasy. Po twarzy Angie przemknął przelotny uśmiech jak ujrzała wchodzącą razem z innymi siostrzenicę. Zajęcia przebiegły miło i przyjemnie. Później wszyscy oprócz nowych mieli iść do auli pokazać swój układ na ocenę.


* Dom Castillo *

Dwa dni później.

Violetta właśnie wróciła z zajęć. Jej ojciec nadal nie wiedział do jakiej szkoły tak na prawdę chodzi. Oczywiście przywiózł ja Ramallo, ponieważ german nie pozwalał córce na chodzenie samej. Postanowiła w koncu porozmawiać o tym z ojcem.
-Tata. Możemy porozmawiać.
-Oczywiście. Czemu pytasz? Coś się stało?
-Nie, nic się nie stało.-zawahała się-Chciałam cię zapytać czy mogłabym sama chodzić do szkoły i z powrotem?
-Nie Violetto.-zaprotestował-Wiesz, że się nie zgadzam.
-Ale dlaczego?
-Po prostu wolę aby Ramallo z tobą jeździł.
-Ale ja czuję się w ten sposób uwiązana. Przecież to nie jest daleko.
-Zrozum kochanie, że się o ciebie martwię i tyle. Chcę twojego dobra.
-Co mogłoby mi się stać?
Nikt z obojga nawet nie zwrócił uwagi na to, że ta rozmowa wcale się nie klei.
-Przepraszam cię córeczko ale mam dużo pracy. Kocham cię.-ucałował ją w czoło i poszedł.
Dziewczyna była wściekła. Ojciec zawsze wymigiwał się od tego typu rozmów tak samo jak od tematów związanych z rodziną.

Późne popołudnie.

-German kiedy masz zamiar wreszcie mi się oświadczyć?-zapytała nagle Jade podczas ich wspólnej rozmowy.
-Oświadczyć?-był szczerze zaskoczony.
-No tak. W końcu tak długo jesteśmy razem. Myślę, że nie ma co zwlekać i planować już ślub.
-Wiesz co Jade?
-Co?-uśmiechnęła się dość cynicznie.
-To chyba nie pora na takie rozmowy.
-Jak to nie pora? Pora jest najlepsza. Świeci słońce, na niebie nie ma ani jednej chmurki.
-Ja nie miałem na myśli pogody.
-Nie?-jej mina omal nie doprowadziła Germana do śmiechu.
-Nie. Może wróćmy do tego jutro, co? Wtedy porozmawiamy na spokojnie w moim gabinecie.
-Dobrze.-zgodziła się niechętnie-W końcu wiem, że musisz to wszystko przemyśleć.
-Cieszy mnie to, ze się zgadzamy.

Po godzinie.
Jade siedziała sobie w salonie przyglądając się swoim paznokciom. Raz się krzywiła, a za chwilę znów uśmiechała. Uznała, że czas znów wybrać się do kosmetyczki. Tę urocząc jej zdaniem chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Gdy otworzyła do domu wszedł jej brat. 
-Mati. Nigdy nie widziałam cię tak poważnego.
-No tak. Mam ci coś do powiedzenia.
-Mam się bać?-otworzyła szerzej oczy.
-Nie. Ja po prostu...
-Wyduś to z siebie.-ponagliła go.
-Wyjeżdżam. Za granicę. Na długo, bardzo długo.

------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak mówiłam tak dodaję. Co sadzicie? 
Czy German da wreszcie córce odrobinę swobody? 
Czy mężczyzna ożeni się z Jade? 
Jak Jade zareaguje na wieść o wyjeździe brata? 

Odpowiedzi na te pytania już w kolejnych rozdziałach. Tak wiec czytajcie dalej i śledźcie akcję, ponieważ teraz właśnie zaczyna się ona rozwijać. Dopiero teraz bierze początek ta niesamowita historia, której losy zmienią życie niektórych z bohaterów. I ostrzegam. Nie zawsze będzie tak kolorowo jak by się mogło wydawać.

3 komentarze:

  1. Blog jest całkiem okej, jednak mogłabyś też od czasu do czasu pisać o innych parach :-P (i tu mam nadzieję na Naxi <3)
    Zapraszam także do mnie.
    Pozdrawiam,
    Natsuyu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do innych par to muszę najpierw poskładać wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki jaką stworzyłam.

      Usuń
  2. Będzie Leonetta? Mam nadzieję, że takk ^ ^

    OdpowiedzUsuń